Radni skontrolowali marinę

 

- Uszkodzeń do jakich doszło w marinie na Wyspie Grodzkiej nie można nazywać katastrofą budowlaną - uważa wiceprezydent Szczecina. We wtorek radni miejscy z Komisji Rewizyjnej dokonali wizji lokalnej na terenie inwestycji. Trwają tam teraz prace przy naprawianiu uszkodzeń. Miasto ocenia, że będą kosztować ponad 200 tysięcy złotych.

Od kilku miesięcy lokalne media informują o problemach przy marinie, która usytuowana jest na Wyspie Grodzkiej, która ma się zapadać. Spowodowało to m.in. powyginanie barierek na moście prowadzącym na wyspę oraz uszkodzenia chodnika przy jednym ze stojących tam budynków. We wtorek na Wyspie Grodzkiej pojawili się radni z Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Szczecin.

- Na razie znamy sytuację z opisów i ekspertyzy. Widać na miejscu, że ten grunt osiada, przesuwa się - stwierdził Henryk Jerzyk (niezrzesz.), przewodniczący komisji.

Wątpliwości radnych próbował rozwiać wiceprezydent Szczecina Michał Przepiera. - Cała dyskusja zaczęła się właśnie od ekspertyzy, której opracowanie zleciło miasto. Pokazuje ona, że wyspa osiada. Oceniano wcześniej, że ten proces się zatrzyma. Ale nie doszło do tego w zakładanym czasie. Trudno jednak mówić o katastrofie budowlanej. Wyspa będzie pracowała. Ale uważamy, że zastosowane rozwiązania nie będą wymagały od nas napraw co sezon - dodał wiceprezydent. 

Ujawnił też koszty naprawy uszkodzeń. - W mediach pojawiały się informacje nawet o kilkunastu milionach złotych - stwierdził radny Niburski. - To będzie ponad 200 tys. złotych - powiedział wiceprezydent Przepiera.

(dar)

Na zdjęciu: Na miejscu widać, że grunt osiada

Fot. Dariusz GORAJSKI