Nastoletnia córka kobiety zmarłej z powodu niewykrytego nowotworu skóry, do czasu osiągnięcia przez nią pełnoletności będzie otrzymywać co miesiąc tysiąc złotych renty. Oprócz tego razem z tatą dostaną po 50 tys. zł rekompensaty i po 200 tys. zł zadośćuczynienia. Tak zdecydował szczeciński Sąd Apelacyjny.
W sumie, z odsetkami i skapitalizowaną rentą, rodzina zmarłej otrzyma 800 tys. zł. Pieniądze ma jej przekazać klinika PUM. Sąd uznał bowiem, że do śmierci chorej na czerniaka doszło z powodu błędu medycznego.
Jak podaje „Rzeczpospolita", chora zgłosiła się do szpitala w Skwierzynie (woj. lubuskie) w 2009 r. - na wycięcie pieprzyka na nodze. Po wykonaniu zabiegu próbkę wysłano do przebadania histopatologicznego w szczecińskiej klinice należącej do Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego - szpital miał z nią podpisaną umowę na takie badania. Wynik: ziarniniak, czyli łagodna zmiana.
Ale jakiś czas później pieprzyk odrósł. 28-letnia pacjentka trafia do szpitala w Nowej Soli. Tam wycinają znamię, a próbki znów przesyłają do badania. Tym razem wynik jest inny: czerniak (jeden z najzłośliwszych nowotworów skóry). Na dodatek w zaawansowanym stadium. Zdaniem specjalistów, nie jest możliwe, by powstał między jednym a drugim badaniem.
6 stycznia 2013 r. kobieta umiera - jej bliscy twierdzą, że gdyby nie pierwszy błędny wynik, mogłaby żyć dalej. Sprawa trafiła więc do sądu. Po jej analizie sędziowie Sądu Apelacyjnego uznali, że do tragedii rzeczywiście doszło w wyniku błędu medycznego. M.in. na tej podstawie zdecydowali o konieczności wypłacenia przez klinikę renty jedenastoletniej dziewczynce i odszkodowania dla rodziny. Wcześniej szczeciński Sąd Okręgowy przyznał zmarłej 100 tys. zł odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu, ale nie wykazał związku między błędem medycznym a śmiercią pacjentki.
86-letni profesor, który wykonał pierwsze badanie, został skazany w procesie, który z urzędu wytoczyła mu prokuratura.
(lw)
Fot. Robert Stachnik (arch.)