Odsiadują wyrok nie za własne winy - mowa o rezydentach szczecińskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt, z których dziesiątka w ten weekend miała okazję choć na chwilę się wyrwać zza krat. Na długi spacer ku Syrenim Stawom lub średniodystansowy bieg wokół Arkonki - za sprawą ludzi dobrej woli, nieobojętnych na los psiaków w potrzebie.
Po przerwie związanej z kolejnymi dalami pandemii wolontariusze schroniska (al. Wojska Polskiego 247) reaktywowali cykl wydarzeń ph. „PsieBiegnij się". Co sobotę zabierają schroniskowe psiaki na godzinę lub dwie, by w „pięknych okolicznościach przyrody" spędzić z nimi dobry czas.
Kary - przyjazny czort
Sonia i Miłosz w domu mają już cztery koty: z ogłoszenia, ulicy i z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Pies jest w planach, oczywiście ze schroniska. Ale zanim uda się im zrealizować to marzenie Miłosza jeszcze z czasów dzieciństwa - o przygarnięciu przyjaciela większego niż kot - postanowili pomóc schroniskowym czworonogom. „Bo kto, jak nie my" - tłumaczą.
- Pobiegniemy z dwoma psiakami. Nieważne: małe czy duże. Byle zechciały z nami ruszyć w trasę. Chcemy im sprawić trochę frajdy, przyjemności, dać taki… oddech wolności - mówili.
Na bieg dostał im się Kary (523/20) - co wystarczy za trzech - czarny jak węgiel silny olbrzym w typie owczarka niemieckiego. Ktoś go porzucił tuż przed ubiegłoroczną wigilią w parku Żeromskiego. Od tego czasu ów piękny siedmiolatek nie ma rodziny. Choć to wyjątkowo przyjazny typ: brat łata kochający cały świat, a z ludzi witający lizaniem rąk i buziakami prosto z pyska.
Po trzykroć Tajfun
Patrycja w tym roku nie odpuszcza żadnej soboty z cyklu „PsieBiegnij się". Choć przyznaje, że w jej przypadku mówić można wyłącznie o spacerze. Los po raz trzeci właśnie ją zetknął z Tajfunem (136/21) - sześcioletnim mieszańcem owczarka, który nie wiadomo jak długo błąkał się ulicami szczecińskiego centrum zanim z al. Wyzwolenia pogotowie interwencyjne zabrało go do schroniska. Teraz ciągnie na spacer z całych sił, jakby chciał uciec... byle najdalej od krat.
- Mam czas, lubię psy, więc przychodzę do schroniska powędrować z Tajfunem. Choć w domu czeka na mnie kudłaty Misiek, którego przygarnęłam stąd przed rokiem. Miał wtedy 14 lat i nietolerancję pokarmową. Na liście adopcyjnych szans… nie miał żadnej. A jednak żyje u mnie szczęśliwie. Jak wcześniej staruszek Psiesław, do końca - opowiada Patrycja.
Pandemia zatrzymała ludzi w domach. Teraz wielu ma problem, aby z tego zamknięcia wyjść.
- Gdy bliskich brak, bywa trudno. Niektórzy potrzebują pretekstu, aby wyjść za drzwi. Świetnym może być właśnie pies. Jak nie własny, to ze schroniska. Dlatego zachęcam do udziału w akcji „PsieBiegnij się". Można zrobić wiele dobrego dla schroniskowych psiaków, ale również sobie pomóc - przekonuje Patrycja.
Z czułością i sentymentem
Ania i Nicola, czyli mama i córka, w tę (24 lipca) sobotę wzięły udział w „PsieBiegnij się" po raz pierwszy. Ale nie ostatni. Bo - jak mówią - warto zobaczyć, jak wspaniałe psiaki w schronisku czekają na dom.
- Przez 15 lat w naszej rodzinie był Diego. Przygarnięta ze schroniska najcudowniejszy pies pod słońcem. Trzy lata temu odszedł za tęczowy mostek, a my wciąż tęsknimy… Nie mamy teraz warunków, by przygarnąć kolejnego psiaka, więc przynajmniej pospacerujemy z tymi, które tu czekają na nowe domy i rodziny. Może dzięki nam los się do nich uśmiechnie? - mówią.
Nicola ma niespełna 13 lat, więc dopiero za kilka lat będzie mogła spełnić swe marzenie o wolontariacie w schronisku. Natomiast teraz… trzyma na smyczy Foxi (239/21), która rozpacz porzucenia próbuje zagłuszyć jedzeniem. To biszkoptowa dziesięciolatka: spokojna i cichutka psina o posiwiałym pyszczku. Wzrostem poniżej kolana. Krępej budowy ciała. Seniorka o krzywych nóżkach, która przyspiesza niemal tylko na widok jedzenia. Uwielbia przysmaki, a odbiera je z rąk opiekunów z wyraźną wdzięcznością i nadzwyczaj delikatnie.
Jeszcze niedawno miała dom. Ale rodzina jej nie uwzględniła w wakacyjnych planach. Pan wywiózł ją na spacer w rejon wybiegu przy ul. Międzyparkowej. Zostawił. Tak 2 lipca br. Foxi trafiła do przytuliska, w którym wprawdzie ma legowisko i pełną miskę, ale od świata dzielą ją zimne kraty.
Adoptuj - nie kupuj
Patryk na obrzeżach Gryfina ma rolniczą działkę z całą menażerią: kurami, kaczkami, gołębiami. Do tego z shih tzu, buldogiem francuskim i rasowym kundlem. Ale w tę sobotę postanowił pomóc również tym schroniskowym. Może właśnie dlatego w jego ręce trafiła Bajka (133/21) - niewiele ponad roczna sunia, przypominające miniaturowego owczarka. Bardzo przyjazna, ale też nieśmiała: od trzech miesięcy za kratami.
- Człowiek powinien zrobić coś dobrego dla innych. Szczególnie dla tych, które same o ratunek nie potrafią prosić: skrzywdzonych przez los i ludzi bezdomniaków - mówi Patryk. - Kto z różnych przyczyn nie może przygarnąć psa ze schroniska czy pomagać na zasadzie stałego wolontariatu, to choć tak - przez godzinę czy dwie - może zrobić im frajdę, wyprowadzając na spacer. Polecam: to naprawdę ma sens.
Podobnie uważa Dominika, które jeszcze niedawno miała w domu dwa psy. Ale od kiedy jeden z nich - Maniek znalazł małego przybłędę…
- Adoptował go, więc od tygodnia mam w domu również maleńkiego kociaka - opowiada. - Moje rodzinne zwierzęta mają się dobrze. Te w schronisku na swoją szansę dopiero czekają. Dlatego powtarzam: „adoptuj - nie kupuj", bierz przykład z Mańka!
* * *
Kolejne z cykli „PsieBiegnij się" już w najbliższą sobotę 31 lipca. Zgłoszenia od zainteresowanych są przyjmowane w biurze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt - tel. +48 91 487 02 81, e-mail: schronisko@schronisko.szczecin.pl. Do wzięcia - jak zawsze - po dziesięć przyjaznych łagodnych psiaków.©℗
Arleta NALEWAJKO
Fot. Mirosław WINCONEK