Oto codzienny punkt przesiadkowy dla tysięcy szczecinian: przystanek przy ul. Niemcewicza 21. Tak zwany wspólny, czyli zarówno dla tramwajów (linii nr 2, 3, 7, 12), jak również autobusów (linii nr 51, 57, 63, 78, 82, 87, pospiesznej B oraz nocnej 522). I jego - trzeba przyznać - odpychające realia.
W takich warunkach - jak widać na zdjęciu - czyli w smrodzie unoszącym się z wypełnionych po brzegi odpadami kubłów, muszą co ranek spędzać czas korzystający z komunikacji miejskiej Szczecina.
- Smród, szczególnie w upały, jest nie do zniesienia. Ale uciążliwe jest również to, że kubły zajmują sporą część chodnika, skutecznie tarasując przejście pieszym. W najgorszej sytuacji są osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich oraz z małymi dziećmi. Bo muszą, dosłownie, własnymi rękoma torować sobie drogę wśród cuchnących odpadów. Co, proszę mi wierzyć, nie jest łatwe: kubły z dziesiątkami kilogramów śmieci swoje ważą - alarmowała pani Joanna, mieszkanka Śródmieścia, która właśnie na tym przystanku przesiada się z tramwaju na autobus w drodze do pracy, na Warszewo. - Zgłaszałam sprawę w Zarządzie Dróg i Transportu Miejskiego, ale bez efektu. Mam nadzieję, że jak „Kurier" pokaże realia owego przystanku wstydu, to miejscy decydenci znajdą rozwiązanie dla tej sytuacji.
Zdarza się, że na przystanku „Niemcewicza" oprócz ludzi stoi po kilkanaście cuchnących kubłów. Gdy weryfikowaliśmy to doniesienie, stało ich „tylko" siedem. Wystarczy, żeby mieć wrażenie, że szczecińska rzeczywistość tu skrzeczy. Tym bardziej że po przeciwległej stronie ulicy - na skwerze Kuklińskiego - psy się bawią na nowoczesnym i specjalnie dla nich urządzonym wybiegu, a nieco dalej ławek można nawet się bujać na parkowych hamakach. Gdy w tym samym czasie na przystanku… pasażerowie komunikacji miejskiej niecierpliwie spoglądają na tablicę elektroniczną z rozkładami jazdy, stojąc w smrodzie.
(an)
Na zdjęciu: Przystanek tramwajowy „Niemcewicza", wspólny dla pasażerów autobusów i tramwajów, a co ranek także dla… cuchnących kubłów.
Fot. Arleta NALEWAJKO