Nadpalona elewacja, zwęglone drzwi niewielkiego zaplecza na narzędzia między łącznikiem i częścią kuchenną, urządzoną w dawnej tramwajowej murowanej wiacie, stopione w części rynny, spalone fragmenty podbitki i łat stropu dachu, nadpalony fragment podestu tarasu, wybita jedna z szyb w dużym oknie w części dla gości lokalu, którą tymczasowo zastąpiła płyta z dykty, zdewastowane w wyniku płomieni podświetlenie lokalu. To obraz zniszczeń, jaki ujrzeć można było w miniony poniedziałek o świcie po nocnym pożarze niewielkiej kawiarenki Biancafe, znajdującej się na skraju parku im. Romana Łyczywka u zbiegu al. Wojska Polskiego z ul. Ostrawicką na szczecińskim Pogodnie.
- Tylko zbiegowi okoliczności, szybkiemu powiadomieniu strażaków przez kogoś, kto w nocy przechodził i powiadomił strażaków o pożarze, a także dzięki równie szybkiej interwencji strażaków, nie zastaliśmy kompletnych zgliszczy i mimo tych smutnych okoliczności możemy nadal działać, a nasi klienci nas nie tylko nas nie opuścili, ale dodają nam otuchy, a niektórzy oferują już nawet wsparcie przy remoncie. Na duchu podtrzymują nas również liczne słowa wsparcia ze strony środowiska gastronomików, takiej skali, jak my, czyli niedużych, często prowadzących takie niewielkie lokale rodzinnie. Na ile to możliwe w tych okolicznościach staramy się normalnie działać, choć w tyle głowy kłębią się takie myśli, czy - mówi Dariusz Przybylski, jeden ze współwłaścicieli lokalu. - Te deklaracje wsparcia budują, dodają nam sił. Motywują, by się nie poddawać.
- Zgłoszenie o tym zdarzeniu przyjęliśmy ok. godz. 1.30. W poniedziałek na miejscu był już biegły z zakresu pożarnictwa, byli również obecni na miejscu funkcjonariusze. Biegły po oględzinach wstępnie ocenił, że było to podpalenie. Prowadzimy teraz postępowanie w celu ustalenia sprawcy bądź sprawców tego czynu - informuje sierż. sztab. Ewelina Gryszpan z zespołu ds. komunikacji społecznej Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.
Jest to przestępstwo z art. 288 par. 1 kodeksu karnego, który za zniszczenie, uszkodzenie cudzej rzeczy lub czynienie jej niezdatną do użytku, przewiduje wobec sprawcy karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Do strażaków powiadomienie o pożarze dotarło niemal w tym samym czasie. Zaalarmowani zostali - jak wyjaśnia mł. asp. Przemysław Majer, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie - o godz. 1.31. Na miejscu byli już 4 minuty po odebraniu zgłoszenia. Na miejscu interweniowało 8 strażaków z pobliskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej przy ul. Sebastiana Klonowica.
- Po zlokalizowaniu zarzewia ognia, które znajdowało się w części gospodarczej ze sprzętem ogrodniczym i do sprzątania otoczenia, od strony tarasu, podany został strumień wody, a po stłumieniu płomieni rozebrali nadpalone części i je dogasili. Akcja przebiegła bardzo sprawnie. Jej miejsce zabezpieczał jeden policyjny radiowóz. Nie było potrzeby wyważania drzwi i wyrządzania dodatkowych szkód po wcześniejszym rozpoznaniu, że nikogo w pomieszczeniach nie ma - relacjonuje mł. asp. Przemysław Majer. - Wypada jednocześnie podziękować osobie, która zareagowała i zadzwoniła na numer alarmowy, że nie była obojętna na tę sytuację. ©℗
Mirosław WINCONEK
Fot. Mirosław WINCONEK