„Skrajnie wycieńczony. Słabo reagujący na bodźce. Na skórze całego ciała widoczne liczne pchły oraz kleszcze. Zapalenie przyzębia. W okolicy siekaczy górnych kłębowisko larw much. Na podbrzuszu i bokach widoczne larwy much żerujące na żywej tkance. Na całym ciele liczne pchły i kleszcze. Stan poważny, prowadzący do zagrożenia życia" - to opis Robaczka, czyli psa - najlepszego przyjaciela człowieka - który w takim stanie na początku czerwca trafił do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie. Razem z 75 kompanami w niedoli już 1 lipca będzie miał swoje święto: Międzynarodowy Dzień Psa.
Robaczek już tylko leżał wśród liści, gdy na skraju lasu - opodal szpitala w Zdunowie - natrafili na niego młodzi ludzie. Napoili, próbowali nakarmić. Najważniejsze, że zadzwonili po pogotowie interwencyjne ze schroniska. Do placówki nieprzytomny pies został dowieziony o godz. 1.10 - nocą 6 czerwca.
- Właśnie się szykuję na spotkanie z prawnikiem. Okazało się, że doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa napisałam zbyt emocjonalnie. Dlatego trzeba je będzie przełożyć... na język prawniczy - emocji nie kryje Ewa Mrugowska, kierownik szczecińskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt.
* * *
To była bardzo żmudna robota. Przez blisko 4 godziny lekarki weterynarii Magdalena Kosmowska oraz Agnieszka Rojewska oczyszczały ciało nieprzytomnego psa z robaków, które - dosłownie - zjadały go żywcem. Stąd m.in. jego koszmarny fetor. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 29 czerwca 2018 r.
Arleta NALEWAJKO
Fot. Schronisko