Banialuki, science-fiction i chciejstwo – tak podczas sesji Sejmiku przedstawiciele PiS-u i SLD mówili o planach Urzędu Marszałkowskiego, który chce przenieść się do budynku dawnej przychodni przy ul. Piłsudskiego w Szczecinie. Inwestycja – za przychodnią powstanie jeszcze jeden budynek – ma kosztować 98 milionów złotych i ma być zakończona do 2020 roku.
- Aktualnie Urząd Marszałkowski mieści się w 11 lokalizacjach, z czego pięć to lokalizacje własne - opowiadał Aleksander Olszanowski, dyrektor Wydziału Administracyjnego UM. - Po konsolidacji oszczędnością niezaprzeczalną będzie niepłacony czynsz, który w sumie będzie wynosił 4 miliony 250 tysięcy złotych. Oszczędnością, którą trzeba mieć z tyłu głowy, jest to, że gdyby nie było konsolidacji, trzeba by było coś zrobić z budynkiem po przychodni. Dostosowanie go do potrzeb biurowych to ok. 19 milionów złotych. Reasumując: koszt inwestycji to ok. 98 milionów złotych. Tak oszacował projektant. Zaangażowanie województwa to ok. 34 milionów złotych; są czynione starania, aby pozyskać dodatkowe środki zewnętrzne, jeśli będą skuteczne, to możemy zamknąć się w kwocie 24 milionów. Stopa zwrotu z nakładów nastąpi po 12 latach. W wariancie optymistycznym – po dziewięciu.
Kazimierz Drzazga, wiceprzewodniczący Sejmiku z PiS-u, do pomysłu przerowadzki na ul. Piłsudskiego przekonany nie jest. Skomentował, że Szczecin jest miastem „pięknym i rozległym”, ma wiele „przecudownych miejsc”, gdzie mógłby powstać „obiekt na skalę całej Polski”.
- Jak ktoś mi mówi banialuki, że w 2020 wszystko będzie wybudowane, to ja to nie jestem w stanie uwierzyć – stwierdził Dariusz Wieczorek, radny SLD. - Traktujcie nas poważnie. Można politycznie mówić: „OK, wybudujemy te szklane domy” i tak dalej, no ale nie ma takiej możliwości! Nie mówcie, że zrobicie to za 5 tysięcy za metr kwadratowy. Już dzisiaj widzę, że to jest absolutne science-fiction.
Wedle Pawła Muchy z PiS-u projekt Urzędu Marszałkowskiego to bardziej „chciejstwo” niż „realny plan”.
- Opieramy się o założenia projektanta, to projektant podaje nam kwoty, to on oszacował koszty – wyjaśniał marszałek Olgierd Geblewicz. – Na samym końcu te koszty będzie szacował rynek. Tylko nie wiem, do czego państwo zmierzają. W czerwcu mieliśmy sesję absolutoryjną, na której oba kluby, które dziś mówią, że będzie za drogo albo za tanio, za dużo albo za mało, atakowały zarząd za to, że nie prowadzi procesu konsolidacji. ©℗
(as)
Fot. Robert Stachnik