Proces Stanisława Gawłowskiego. Luksusowe zegarki za poparcie i przychylność?

 

Kolejny dzień procesu Stanisława Gawłowskiego, byłego ministra środowiska, oskarżonego m.in. o branie łapówek wypełnił prawie w całości wątek zegarków, które polityk rzekomo przyjął od byłego wicedyrektora IMGW Łukasza L. Ten odprysk głównej sprawy (tzw. afery melioracyjnej) wyjaśniał inny oskarżony, Mieczysław O.

Mieczysław O. w czasie, kiedy L. miał przekazać ministrowi środowiska dwa drogie zegarki (firmy Tag Heuer), był dyrektorem Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Dziś jest emerytem, ale zanim zakończył karierę zawodową pełnił funkcję wiceprezydenta Światowej Organizacji Meteorologicznej. Był też członkiem Komitetu ds. Audytu Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) oraz przedstawicielem tej organizacji w Komisji ONZ ds. Emerytur. Ponadto pełnił również funkcję doradcy ministra środowiska Jana Szyszki.

Dziś jest również jednym z oskarżonych w głośnym procesie dotyczącym afery melioracyjnej - w sumie prokuratura przedstawiła zarzuty 32 osobom. Niektóre przyznały się do winy i złożyły wniosek o dobrowolne poddanie się karze.

Mieczysław O. odpowiada za podżeganie do popełnienia przestępstwa - w tym konkretnym przypadku, do wręczenia korzyści majątkowej Stanisławowi Gawłowskiemu. Zegarki (bo o nich mowa) miał dać ministrowi jego podwładny Łukasz L. W środę (29 stycznia) O. przyznał się do popełnienia tego przestępstwa.

- W Marrakeszu, podczas jednego z wyjazdów służbowych, minister Gawłowski dał mi do zrozumienia, że mam zwolnić L. z pracy - wyjaśniał Mieczysław O. - Nawiasem mówiąc, już wcześniej wywierał na mnie taką presję. L. miał zniknąć. Po powrocie do Warszawy minister zgodził się jednak, by Łukasz po odsunięciu z funkcji kierowniczych, zajął się pracą naukową.

Łukasz L. potraktował ten ruch jako odstawienie na boczny tor. Prawdopodobnie wtedy postanowił odwrócić złą passę. Poradził się swojego przełożonego, w jaki sposób można to uczynić.

- Powiedziałem mu, że minister lubi zegarki. Podpowiedziałem też jakiej marki - przyznał oskarżony. - Nie wiem, w jaki sposób je wręczył. O tym, że je w ogóle przekazał, dowiedziałem się dużo później.

Jaki był cel przekazania łapówki? Z aktu oskarżenia wynika, że L. miał w ten sposób kupić sobie spokój. A Mieczysław O.? Prokuratura uważa, że dzięki temu uzyskał poparcie Gawłowskiego w wyborach na stanowisko wiceprezydenta WMO.

- Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem - powiedział po odczytaniu przez sędziego zarzutu. - Wybory były przecież dużo wcześniej.

Ta niezgoda oskarżonego na zawarty w akcie oskarżenia motyw jego działania jak również względy formalne sprawiły, że sąd odrzucił wniosek Mieczysława O. dotyczący dobrowolnego poddania się karze i nadzwyczajnego złagodzenia kary - 2 tys. zł grzywny.

Przypomnijmy, że na poprzednich rozprawach swoje wyjaśnienia składał Stanisław Gawłowski. Nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Uważa, że jest ofiarą zorganizowanej przez PiS nagonki. Prokuratura postawiła mu siedem zarzutów, w tym o charakterze korupcyjnym. Grozi mu do 15 lat więzienia.

Leszek Wójcik

Fot. Ryszard Pakieser