Proces Patryka H. odpowiadającego za udział w napadzie na jubilera w stargardzkim Tesco nie jest jedynym postępowaniem, w którym mężczyzna ten występuje jako oskarżony. Tak się składa, że z kolei Tomasz S. w wielu z nich uczestniczy jako świadek.
Przypomnijmy, że proces dotyczy napadu na salon jubilerski w hipermarkecie Tesco w Stargardzie, do którego doszło 16 kwietnia 2014 r. Zrabowano wtedy precjoza warte prawie 236 tys. zł.
- Pomagałem przy tym napadzie - powiedział w 2015 r. podczas przesłuchania na policji Tomasz S. Wczoraj prokurator prowadząca sprawę odczytała jego wyjaśnienia. A on je potwierdził. Nie powiedział nic więcej; jako jeden z zamieszanych w ten napad odmówił składania zeznań.
Z odczytanych we wtorek protokołów przesłuchań wynika, że Tomasz S. zgodził się na skok, bo był winny pieniądze organizującemu akcję mężczyźnie, którego nazywał pseudonimem „Lewar". Świadek twierdzi, że miał kupić narzędzia, które później użyto podczas napadu - młotek, maski silikonowe, czarną odzież...
W czasie śledztwa Tomasz S. zeznał, że do zakładu weszły 2-3 osoby, m.in. Patryk H. - każdy z nich był wcześniej poinstruowany przez organizatora, gdzie się znajdują najcenniejsze rzeczy. Grożąc pracownikom salonu bronią palną (jak się później okazało, atrapami), napastnicy zażądali wydania biżuterii. Zabrali więc pierścionki, łańcuszki, broszki i inne przedmioty ze złota oraz innych metali szlachetnych.
Niecałe dziesięć miesięcy później doszło do próby kolejnego napadu – na inny zakład złotniczy. Również i w tym przypadku napastnicy podjechali pod salon samochodem. Do środka weszli zamaskowani, mieli przy sobie broń. Dzięki interwencji policji rabusiom nie udało się jednak nic ukraść.
Oskarżonych jest sześciu, ale tylko trzech z nich miało brać udział w obu napadach. Czterej, odpowiadający z wolnej stopy, nie przyszli we wtorek do sądu. Na ławie oskarżonych siedziało więc tylko dwóch. Są tymczasowo aresztowani i na rozprawy dowozi ich policja.
(lew)
Fot. Robert WOJCIECHOWSKI (arch.)