Rodzina, przyjaciele i ludzie morza pożegnali we wtorek (24 czerwca) na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie zmarłego w ub. tygodniu starszego oficera mechanika okrętowego Marcelego Stelmaszczuka. Był on współzałożycielem Stowarzyszenia Starszych Mechaników Morskich i jego charyzmatycznym wieloletnim przewodniczącym. Na wieczną wachtę odszedł w wieku 84 lat.
Ceremonię pogrzebową poprowadził ks. kanonik Ryszard Kamiński, kapelan szczecińskiego Stowarzyszenia Starszych Oficerów Mechaników Morskich. W uroczystości wzięło udział wielu ludzi morza, w tym kolegów zmarłego należących do SSOMM. Nie zabrakło pocztu sztandarowego tej organizacji. Sztandar był ozdobiony kirem.
– Żegnamy Marcelego Stelmaszczuka, który odszedł na wieczną wachtę, dla wielu z nas odszedł do domu miłosiernego Boga Ojca – mówił st. of. mech. prof. Zbigniew Łosiewicz, przewodniczący SSOMM w Szczecinie. – Żegnamy Marcelego, doświadczonego przez życie, ale pokornego, pełnego empatii dla ludzi działacza społecznego, senior chief engineera, kawalera Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, wielu odznaczeń państwowych, resortowych i SSOMM. Na statku – nauczyciela i wychowawcę wielu pokoleń marynarzy i oficerów mechaników okrętowych, a dla nas, oficerów mechaników, Marceli jest starszym oficerem mechanikiem okrętowym, autorytetem zawodowym, współzałożycielem i wieloletnim przewodniczącym Rady Stowarzyszenia Starszych Oficerów Mechaników Morskich, wizjonerem i twórcą planu rozwoju Stowarzyszenia, jego honorowym przewodniczącym, człowiekiem, który potrafił znaleźć odpowiednich ludzi i nimi kierować. Równocześnie zawsze stawiał się w potrzebie na wezwanie potrzebującego. Był głosem rozsądku i wzorem oficera marynarki handlowej, a przede wszystkim dla wielu z nas – mentorem i bratem, a dla wszystkich z nas – Marcelim, niezastąpionym przyjacielem.
Marceli Stelmaszczuk był absolwentem Wydziału Mechanicznego Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni. Pracował m.in. na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej, Polskich Linii Oceanicznych i EuroAfrica Shipping Lines, a także u armatorów zagranicznych. Pierwszą jednostką, na której pracował jako oficer mechanik, był pierwszy polski prom „Gryf” pływający na trasie Świnoujście-Ystad. Na morzu spędził prawie 40 lat.
Tekst i fot. Elżbieta KUBOWSKA