„Jest w dobrej kondycji ogólnej, ale radości nie przejawia" - mowa o Kamyku, który po niemal półrocznym „gigancie" powrócił do woliery w Wolińskim Parku Narodowym. Nie z własnej woli. Został odłowiony w rejonie Międzyzdrojów.
W ub. tygodniu pisaliśmy o poszukiwaniach Kamyka - niepełnosprawnego, trójłapego wilka, który w połowie kwietnia br. wybrał wolność. Podkopał się na ponad 1 m pod ogrodzenie woliery w Zagrodzie Żubrów i z Wolińskiego Parku Narodowego ruszył w świat. Konkretnie w rejon Międzyzdrojów, gdzie był widywany zarówno na terenach zalesionych, jak i na plaży.
Przez ostatnie miesiące oswajał się z turystami, a oni z nim: robili z nim zdjęcia, kręcili filmiki. Co dzikiemu wilkowi nie wychodziło na dobre. Bo choć dokarmiany, sam nie przetrwałby zimy. Instynkt miesiącami pozwalał mu umykać przed próbującymi go odłowić leśnikami. Jednak do czasu.
W poniedziałkowy (2 października) wieczór - o godz. 21.24 - pracownicy Wolińskiego Parku Narodowego we współpracy z lekarzem weterynarii Łukaszem Małyszko z Redy w końcu odłowili zbiegłego wilka. „Działania odbyły się przy zabezpieczeniu ze strony służb porządkowych, w tym policji" - w specjalnie wydanym komunikacie informuje Woliński Park Narodowy.
- Nie mieliśmy problemu z ustaleniem lokalizacji Kamyka, bo na bieżąco monitorowaliśmy trasę, po której zwykle się przemieszczał. Jego ulubionym miejscem była plaża. I tam też, około godz. 21, został wypatrzony - relacjonuje Wioletta Nawrocka, dyrektor Wolińskiego Parku Narodowego. - Tym razem został trafiony środkiem usypiającym wystrzelonym z broni Palmera. Jednak zanim medykament zaczął działać, uciekł na wydmy. Około 40 minut zajęło nam jego ponowne zlokalizowanie.
Śpiący wilk został przetransportowany do bezpiecznej woliery w Wolińskim Parku Narodowym. Tej samej, z której instynktownie - niemal pół roku temu - ruszył w las.©℗
A. NALEWAJKO