– Tylko jawność może mnie obronić, dlatego pokazuję każdy dowód odpierający zarzuty – przekonywał w poniedziałek Stanisław Gawłowski, poseł i sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej (PO). W sukurs przyszedł mu senator Piotr Zientarski, prawnik z 30-letnim doświadczeniem w sprawach karnych.
Parlamentarzyści podkreślają zgodnie, że trwa polowanie na opozycję. Poseł Gawłowski zaprezentował dokumenty w formie pisemnej i fotograficznej na potwierdzenie, że wnioski Prokuratury Krajowej zawierają błędy formalne. Kolejny raz podał, że Mieczysław O. i Łukasz L. kłamali o przekazaniu politykowi PO zegarków jako korzyści majątkowej. Nadto przekonywał, iż zarzuty na podstawie zeznań Krzysztofa B. jako tzw. małego świadka koronnego to pomówienie ze strony aktywisty Prawa i Sprawiedliwości.
– W 2011 roku toczyła się kampania wyborcza do Sejmu, a Krzysztof B. aktywnie wspierał posła Czesława Hoca, więc cierpi na rozdwojenie jaźni, jeśli nagle zeznaje, że wtedy wręczał mi łapówkę, bo na logikę, to się kupy nie trzyma – mówił Stanisław Gawłowski.©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 13 lutego 2018 r.
(m)
Na zdjęciu: Poseł Stanisław Gawłowski w obecności senatora Piotra Zientarskiego m.in. udowadniał, że zarzut przyjęcia korzyści majątkowych w postaci dwóch zegarków nie ma pokrycia w rzeczywistości.
Fot. Wiesław Miller