– Mamo, ty nie wiesz, jak to boli, nie chcesz wiedzieć. Ja już chyba nie żyję – takie słowa każdego dnia słyszała mama 12-letniego Maćka, który pod koniec wakacji doznał rozległych oparzeń nóg, brzucha i pleców. Ten wypadek odmienił całe życie. Czas stanął w miejscu. Maciek bawił się z kolegami z wioski w prowizorycznym domku zrobionym z balotów słomy. Jeden z kompanów zapalił papierosa i zaprószył ogień. Gdyby nie 16-letni kuzyn, chłopiec nie wydostałby się z płonącej pułapki.
Wtorek, 28 sierpnia. Chwila po godzinie 17. Senny spokój Gostynia Łobeskiego (gmina Płoty) przerwały syreny wozów strażackich. Pięć jednostek ruszyło na wezwanie 16-latka, który zaalarmował straż pożarną. Na polu niedaleko zabudowań płonął stos słomianych balotów. 16-letni Patryk jak w transie próbował je gasić. Daniel zaś ratował 12-letniego Maćka, któremu dresy stopiły się niemalże na ciele. Chłopiec został uwięziony w wąskiej przestrzeni prowizorycznego domku ze słomy, który chłopcy zbudowali dzień wcześniej. Gdyby nie Daniel, który wrócił po Maćka, ten spłonąłby żywcem, uwięziony w pułapce.
– Nie było nas z mężem jakieś 30 minut. Pojechaliśmy do Płotów po zakupy, chciałam dzieciom kupić zeszyty i przybory do szkoły. Maciek miał jechać z nami, ale uprosił, żeby go zostawić. Gdybym wiedziała, że dojdzie do tragedii, za uszy bym go na siłę zabrała. Najpierw siedzieli na podwórku, dziadek dał im winogrona do obierania, potem poszli bawić się na pole. Dzień wcześniej też się bawili w takim prowizorycznym domku z balotów słomy. Nie było żadnego zagrożenia, nawet moja starsza córka była z nimi. Mąż po nich pojechał, żeby ich przywieźć do domu – wspomina mama Maćka – Paulina Chrul.
(...)
Osoby, które chciałyby wesprzeć leczenie i rehabilitację Maćka, mogą to zrobić poprzez portal zrzutka.pl, gdzie prowadzona jest zbiórka na rzecz chłopca – https://zrzutka.pl/8s84f8. Każdy, nawet najmniejszy datek, jest na wagę złota. Rodzina dziękuje wszystkim darczyńcom, którzy do tej pory wsparli leczenie 12-latka. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 23 listopada 2018 r.
Tekst i fot. Marzena Domaradzka