Jeszcze nie ostygło pogorzelisko po pożarze największej w Polsce fabryki opakowań w Szczecinku, a włodarze miasta i powiatu już starają się pomóc pracownikom, którzy z dnia na dzień pozostali bez pracy. Jest ich około 250, z czego zdecydowana większość to osoby niepełnosprawne. Fabryka OPAK miała status zakładu pracy chronionej. Jeszcze w poniedziałek, a więc kilka godzin po pożarze, w starostwie zebrał się sztab kryzysowy. Natychmiastową pomoc zaoferowali burmistrz i starosta.
- Szczecinek i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zrobią wszystko, by pomóc tym, którzy w jednej chwili stracili pracę i środki do życia – zapewnia burmistrz Daniel Rak. - Zabezpieczymy odpowiednie środki w budżecie i nie będzie to pomoc jednorazowa. Cały czas jesteśmy w kontakcie z właścicielem spalonego zakładu.
Przebywający na urlopie starosta Krzysztof Lis również deklaruje daleko idącą pomoc. Na swoim profilu na Facebooku napisał:
- Od wtorku w Powiatowym Urzędzie Pracy będzie dyżurował pracownik, który będzie informował pracowników OPAK o ich sytuacji i ewentualnym możliwym wsparciu…. Jako samorząd powiatowy chcemy przygotować wniosek do Ministerstwa Rodziny i Pracy o wsparcie finansowe pracowników. Poprosiliśmy szefa szczecineckiego ZUS o specjalne procedury w sprawie odciążenia firmy Opak. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego ocenia stan obiektów i zagrożenie budowlane.
Pomoc i wsparcie są również potrzebne właścicielowi firmy. Ich koordynacją zajmuje się pełnomocnik starosty ds. kryzysowych Sebastian Korecki. Pomoc dla pracowników firmy oferuje również Caritas diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Również Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej obiecuje pomoc poszkodowanym pracownikom fabryki. Tu warto dodać, ze po likwidacji Cukierniczej Spółdzielni Inwalidów Słowianka firma OPAK przejęła niepełnosprawnych pracowników zlikwidowanego zakładu. Teraz i oni stracili możliwość zarobkowania.
A na pogorzelisku, gdzie jeszcze miejscami unosi się dym, już pracują specjaliści starający się ustalić przyczyny pożaru. Nie będzie to łatwe. Pożar szalał na przestrzeni ponad 17 tys m², płomienie objęły wszystko. Pozostało tylko rumowisko pokręconych blach i wypalone mury. Najlepiej przetrwał pożar budynek biurowy, ale i on wymaga ogromnych nakładów. Straty idą w dziesiątki milionów złotych. Jeszcze nie wiadomo, czy właściciel zdecydował się na odbudowę zakładu i kiedy to może nastąpić.
Tekst i fot. (bar)
Na zdjęciach: OPAK po pożarze