Mąż zmarł nagle, w szpitalu. Po 44 latach małżeństwa. Syn daleko, więc pogrążonej w bólu i rozpaczy matce niewiele mógł pomóc. Na jej barki – z dnia na dzień – spadła konieczność dopełnienia mnóstwa spraw ostatecznych, z których na żadną nie sposób się przygotować. Właśnie wtedy… „Żerowanie na ludzkiej rozpaczy jest karygodne, niewybaczalne, nieludzkie i szczególnie podłe” – ocenia Longina Kaczmarek, miejski rzecznik konsumentów w Szczecinie.
Urszula nadal nie rozumie, dlaczego właśnie ją to spotkało. Człowiek, któremu w zaufaniu przekazała prawie 23 tysiące złotych, zawiódł. Dlatego teraz to policję i prokuraturę poprosiła o odpowiedź w sprawie – jak napisała w zawiadomieniu – „wyłudzenia nienależnej sumy pieniężnej oraz kradzieży nagrobka”.
Bogdan był zawodowym wojskowym. Przez lata służył w jednostce w Podjuchach. Odszedł z niej na emeryturę w 2005 r. w randze podpułkownika.
– Nie chorował. Tylko ostatnie badania kontrolne wypadły niepokojąco. Potem… W miesiąc go nie było. Dostał skierowanie do szpitala i już z niego nie wyszedł. Zmarł na sepsę – wspomina Urszula, pogrążona w bólu i rozpaczy wdowa.
Zmarł 1 września 2018 r. Żeby syn mógł dojechać na pogrzeb ojca, pożegnanie wyznaczono dopiero na 7. Przeprowadzenie uroczystości Urszula powierzyła Salonowi Pogrzebowemu „EDEN”. Wtedy nie zwracała uwagi na sumy cząstkowe i tzw. koszty manipulacyjne. Podpisała przedstawioną jej umowę zamykającą koszt pogrzebu w kwocie 11 595 złotych. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 30 listopada 2018 r.
Arleta NALEWAJKO
PS Bohaterka artykułu zażądała zachowania anonimowości.
Na zdjęciu: Za pomnik męża Urszula zapłaciła 12 tysięcy złotych. Czyli tyle, na ile opiewa podpisana przez nią umowa z „EDENEM”. Jednak Krzysztof Konobrocki, właściciel tegoż salonu pogrzebowego, wezwał ją do zapłaty 17 835 zł. Ani wdowie po wojskowym oficerze, ani też „Kurierowi” nie przedstawił jakichkolwiek podstaw prawnych tego żądania. Będzie miał okazję ku temu w policji oraz prokuraturze.