W środę, 24 stycznia, rolnicy z całej Polski wzięli udział w proteście. Manifestacje odbywały się w ponad 150 miejscach w kraju. Na drogi wyjechali także zachodniopomorscy rolnicy.
Wczorajszy protest, który rozpoczął się w samo południe, należał do największych w ciągu kilku ostatnich lat. Kawalkady oflagowanych ciągników wyjechały na drogi gminne i powiatowe w całym kraju. Poruszając się żółwim tempem gospodarze, protestowali przeciwko niekontrolowanemu napływowi płodów rolnych, w tym zboża i cukru z Ukrainy na europejskie rynki. Rolnicy domagają się też zmian w unijnej polityce rolnej.
– W ub.r. prawie 7 mln ton zboża niekontrolowanego wpłynęło do nas z Ukrainy – opowiada Edward Kosmal z NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych. – A oprócz tego wiele innych artykułów spożywczych. Dziś mamy też zagrożenie dla przemysłu cukrowniczego. Tymczasem na Ukrainie rozbudowują się cukrownie. Branża, która jeszcze jakoś sobie na polskim rynku radziła i zarabiała, zaczyna podupadać. Ukraiński cukier zagraża rynkowi cukru w całej Europie.
Rolnicy domagają się wprowadzenia ograniczeń w imporcie towarów z Ukrainy.
– Jesteśmy za tym, by wprowadzić kontyngenty ilościowe, które nie miałyby wpływu na sytuację rolników w naszym kraju – dodaje Edward Kosmal. – Nie jesteśmy przeciwko Ukrainie. Wiemy, że trwa wojna, pomagamy Ukraińcom. Tylko musimy się zastanowić, komu pomagamy, czy tym oligarchom i dużym korporacjom, czy społeczności ukraińskiej? Polski rolnik też musi się utrzymać. Dlatego walczymy o swoje interesy. Jest problem ze zbytem polskiego towaru i trzeba to zmienić.
Rolnicy nie zgadzają się też z założeniami Zielonego Ładu.
– To ideologia, która nie ma nic wspólnego z ekonomią – mówią gospodarze z powiatu stargardzkiego. – Czekamy na jakieś decyzje ministra rolnictwa. On bezradnie rozkłada ręce. Jesteśmy za bardzo uzależnieni od decyzji Brukseli. Tak dalej być nie może!
W samo południe kawalkada oflagowanych ciągników wyjechała wczoraj z Krąpieli na drogę krajową nr 10 w kierunku Wapnicy. Kolumny, po 5 maszyn w każdej, w 20-metrowych odstępach dojechały na parking w Wapnicy, gdzie rolnicy rozmawiali o swojej sytuacji. Następnie tą samą drogą wróciły na miejsce zbiórki.
– Kiedyś miałem tylko 20 ha i wszystko mogłem kupować sobie na zapas, bo starczało na to pieniędzy – mówi Fryderyk Niemczynowicz, rolnik z Sadłowa w gm. Suchań, który obecnie ma ok. 150 hektarów ziemi. – Teraz nie ma na to szans! Trzeba brać kredyty. Polityka rolna idzie w Polsce w bardzo złym kierunku. Koszty produkcji rosną, a ceny towarów idą w dół. Nasze dobre produkty wyjeżdżają za granice, a do nas trafiają te niestandaryzowane. A Bruksela działa bardzo powoli. Z drugiej strony mamy za granicami wojny na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie i to źle nam wróży. A Zielony Ład powoduje, że mamy ograniczać powierzchnię rolną, 4 proc. gruntu musimy ugorować. Już nie wspominając o tej wszechobecnej i zbyt rozbudowanej biurokracji!
Kawalkada rolniczych maszyn wyjechała też wczoraj na krajową „dwudziestkę” między Lisowem a Chociwlem. Utrudnienia były też w Ińsku, Dobrzanach i Dolicach i wielu innych miejscach w województwie. O bezpieczeństwo protestujących i innych uczestników ruchu dbała policja.
Edward Kosmal, przewodniczący Rady Wojewódzkiej rolniczej Solidarności zapowiada, że to dopiero początek protestów. Jeśli nic się nie zmieni, zapowiedział ich zaostrzenie i blokadę dróg w całym kraju. ©℗
Wioletta MORDASIEWICZ