Chociaż niektórzy twierdzą, że pochody pierwszomajowe to relikt komunistyczny, to mieszkańcy Bornego Sulinowa uważają, ze jest inaczej.
- Bawimy się, świętujemy, nasz pochód to prawdziwa zabawa, to radość, a nie manifestacja polityczna - mówią. - Popieramy samych siebie i niech tak zostanie!
Pochód w formie happeningu zorganizowano po raz dziewiąty.
- Chcemy pokazać, ze jesteśmy w Bornem jednością - mówi Jan Chmielewski, organizator pochodu. - Przejechaliśmy tu z różnych zakątków Polski, nie dzielimy się na lepszych i gorszych, jesteśmy tego samego sortu i to pokazuje nasz pochód. Nikt z nas nie eksponuje tu żadnych politycznych elementów, chociaż to rok wyborczy. Tu polityki nie chcemy. A jeżeli politycy chcą tu być, to zapraszamy, ale do pensjonatu PRL, do klimatów tamtych lat oczywiście w dzisiejszym wydaniu, czyli z przymrużeniem oka.
W pochodzie szedł ten, kto chciał. Nikt nikogo do niczego nie zmuszał. A zechciało wielu. Kilkaset osób uformowało kolumnę i z transparentami maszerowało ulicami Bornego. Drugie tylko oklaskiwało maszerujących. W tym roku mało było „radzieckich” mundurów. Być może spowodowane to było obawą, że ktoś może to utożsamiać z propagowaniem totalitaryzmu. Było za to kilka zabytkowych pojazdów wojskowych, w tym czołg T-34 (oczywiście na lawecie) królowa polskich szos „syrenka” i marzenie Polaków z lat siedemdziesiątych fiat 126p.
Pierwszomajowy pochód przemaszerował główną ulica miasta spod Centrum Kultury i Rekreacji do Pensjonatu PRL, gdzie w "towarzystwie" portretów przywódców PRL bawiono się na festynie rodzinnym.