PO: „Strajkujący nauczyciele nie powinni stracić pieniędzy”

 

Politycy szczecińskiej Platformy Obywatelskiej zwrócili się do prezydenta miasta Piotra Krzystka, aby zadeklarował, że pracownicy oświaty otrzymają wszystkie środki finansowe, bez względu na to, jak długo potrwa ich akcja protestacyjna Jednocześnie wezwali rząd "do podjęcia poważnych negocjacji". 

- Za rządów PiS-u mamy do czynienia z deformą edukacji - ocenił poseł Arkadiusz Marchewka. - Szkoła powinna kojarzyć się z porządkiem i harmonią a słowem, które ostatnio cały czas towarzyszy polskiej szkole, jest słowo "chaos". Jesteśmy po stronie nauczycieli. Uważamy ich postulaty za słuszne.

Wedle Urszuli Pańki, radnej rady miasta, godne wynagrodzenie nauczycieli jest ważne, bo niedługo nie będzie miał kto uczyć w szkołach.

Radny Paweł Bartnik przekonywał, że pracownicy oświaty powinni otrzymać wszystkie środki, wynikające z przyznanych szkołom budżetów. I dodawał, że deklaracje, iż tak się stanie, złożyli m.in. prezydenci Łodzi, Krakowa, Poznania.

- Protestu nauczycieli o tak wielkiej skali nie było od lat czasów międzywojennych - stwierdził. - Nie wolno ani obrażać tych ludzi ani bagatelizować tego protestu.

Co do możliwości zrekompensowania strat finansowych uczestników strajku, stwierdził tak:

- Nie można zapłacić pracownikowi za to, że nie pracuje, to jest jasne. Natomiast jeżeli pracownicy nie będą pracowali, to pieniądze w budżecie, dawno uchwalonym, zostaną w szkołach. I te pieniądze mogą być spożytkowane na inne wydatki, które trafią do nauczyciela. Jakie to wydatki, to kwestia prezydenta miasta, który powinien je zaproponować radzie miasta. Powiem, jak się myśli w Polsce: na przykład myśli się o zwiększeniu dodatków motywacyjnych na pewien okres, które wynikają z tych pieniędzy, które się znajdują w budżetach, myśli się o dodatkowych zajęciach, które nauczyciele mogliby poprowadzić i zrekompensować sobie straty.

Czy PO nie obawia się, że nauczyciele przelicytują, że zostaną oskarżeni o to, że biorą dzieci jako zakładników?

-  Każdy rząd ma jakiś protest - odpowiedział poseł Bartosz Arłukowicz. - Ja miałem protest lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego. Kiedy wybucha protest, rolą ministra jest podjęcie rozmów. Siada się do rozmów i się rozmawia. Gdy protestowali lekarze, natychmiast usiadłem do stołu. Rozmawialiśmy sześć dni, dzień i noc. Po to, aby znaleźć kompromis. Zawsze można znaleźć kompromis. Nie sądzę, żeby nauczyciele przelicytowali, bo jest duże zrozumienie rodziców.

- Nauczyciele przede wszystkim chcą być traktowani poważnie - dodał A. Marchewka.©℗

(as)

Fot. Robert Stachnik (arch.)