Kobieta, która tydzień temu (17 bm.) urodziła na działkach w Kołobrzegu martwe dziecko, była poszukiwana listem gończym. Matka, którą dotknęła tragedia została zatrzymana i przewieziona do zakładu karnego.
– Sekcja zwłok noworodka wykaże, jaka była przyczyna jego śmierci – mówi mł. asp. Tomasz Kwaśnik z kołobrzeskiej policji.
Przypomnijmy, że do dramatycznych zdarzeń doszło na ogrodach działkowych przy ul. Janiska w Kołobrzegu. W jednej z altan zaczęła rodzić mieszkająca tam kobieta. Wezwana przez jej partnera karetka pogotowia ratunkowego nie mogła wjechać na teren kompleksu. Przeszkodą nie do pokonania okazała się brama wjazdowa.
O pomoc w sforsowaniu bramy poproszono strażaków. Nie czekając na ich przyjazd, ratownicy pobiegli we wskazane, dość oddalone od bramy miejsce. Niestety, było już za późno. Dziecko nie dawało oznak życia.
– Podjęta akcja reanimacyjna noworodka nie przyniosła rezultatu. Lekarz stwierdził zgon – mówi rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie Elżbieta Sochanowska.
Czekający przed wjazdem ambulans ostatecznie podjechał do altany. Mężczyzna dysponujący pilotem do działkowej bramy przybył na rowerze dopiero pół godziny po pojawieniu się przy niej ratowników.
Mieszkańcy Kołobrzegu są wstrząśnięci tą tragedią. Niektórzy uważają, że wpływ na śmierć dziecka miało pośrednio opóźnienie w dotarciu do potrzebującego maleństwa, spowodowane blokadą na drodze dojazdowej. O zaniedbanie oskarżają także Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Okazuje się, że niesłusznie, bo para, którą dotknęła tragedia, na działkach przebywała od niedawna.
Przemysław Weprzędz
Fot. Artur Bakaj
Więcej w środowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z dnia 23 marca 2016 roku