Ośmioletnia dziewczynka, chorująca na padaczkę lekooporną, przeszła w szczecińskim szpitalu „Zdroje” operację, która daje jej szansę na życie bez napadów. Miała ich po kilka dziennie. Stanowiły bezpośrednie zagrożenie dla życia, utrudniały normalny rozwój. Tuż przed świętami została zoperowana minimalnie inwazyjną i bardzo precyzyjną metodą. Napady ustały, ale na ostateczną ocenę efektów tego leczenia trzeba jeszcze poczekać. Już kilka dni po operacji, jeszcze przed Wigilią, pacjentka mogła wrócić do domu.
- Widziałem radość mamy, zadowolenie dziewczynki, aż takie niedowierzanie, że jest inaczej, wielką obawę, żeby to się utrzymało, nadzieję, że tak będzie - mówi Łukasz Tyszler, dyrektor szpitala.
Zespół specjalistów ze „Zdrojów” przeprowadził pierwszą operację laserowego usunięcia ogniska padaczkorodnego. Podczas zabiegu wykorzystano specjalny laser, który służy do niszczenia głęboko położonych ognisk patologicznych w mózgowiu. Urządzenie to wchodzi w skład ultranowoczesnego zestawu do diagnozowania i leczenia neurochirurgicznego padaczek, przekazanego placówce przez Fundację WOŚP.
Specjaliści operowali pod kierownictwem neurochirurga prof. Leszka Sagana.
- Operację wykonaliśmy we wtorek - relacjonuje prof. Leszek Sagan, neurochirurg z Oddziału Klinicznego Neurochirurgii Dziecięcej z Pododdziałem Neurochirurgii Dorosłych SPS ZOZ „Zdroje” w Szczecinie. - Ona polegała na minimalnie inwazyjnym laserowym usunięciu ogniska padaczkorodnego. To metoda, która w tej chwili jest obecna w kilku tylko miejscach w Europie. Ten sprzęt, który otrzymaliśmy do wykonania takiej operacji dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, domyka potrzeby sprzętowe nowoczesnego ośrodka, który leczy padaczki lekooporne. Cieszymy się przede wszystkim z tego, że będziemy mogli tym chorym pomagać w pełni, na poziomie światowym.
Szpital „Zdroje” stał się drugim (po Centrum Zdrowia Dziecka) ośrodkiem w Polsce, oferującym możliwość takiego leczenia.
- Mamy ośrodek klasy światowej z najlepszym i najnowocześniejszym sprzętem, który pozwala zespołowi pana profesora leczyć dzieci z zaburzenia, które do tej pory nam się wymykało - mówi Łukasz Tyszler. - Wiedzieliśmy jak to robić, wiedzieliśmy, że są takie możliwości, na świecie jest kilkanaście miejsc, gdzie to można robić. Brakowało ich w Polsce. Teraz mamy już dwa takie ośrodki, cieszę się, że Szczecin do tego grona dołączył. Wiemy, że pacjentów jest sporo i będzie ich pewnie coraz więcej, ponieważ metody diagnostyczne są coraz lepsze.
- Padaczka lekooporna dotyczy sporego odsetka chorych z padaczką - przyznaje Leszek Sagan. - I musimy pamiętać, że to są chorzy, którzy nie znajdują pomocy w żadnym innym leczeniu. A więc oni codziennie, albo co jakiś krótki czas, mają napady padaczkowe, które ogromnie przeszkadzają im w życiu. Stanowią zagrożenie życia, ale również - jeżeli chodzi o dzieci - hamują ich rozwój. Takie leczenie otwiera drzwi do normalnego rozwoju.
Leczenie ośmiolatki rozpoczęło się na bloku operacyjnym - neurochirurdzy, wykorzystując neuronawigację i specjalnego robota, wykonali w kości czołowej dziewczynki niewielki (3,2 mm) otwór, przez który wprowadzili do głębokich struktur mózgu cewnik z przewodem światłowodowym. Następnie dziewczynka przetransportowana została do pracowni rezonansu magnetycznego. Tam zespół specjalistów, pod kontrolą rezonansu magnetycznego, przeprowadził laserowe usunięcie tkanek będących źródłem napadów padaczkowych. Dzięki stałemu monitorowaniu przez zespół elektroradiologów w czasie rzeczywistym obrazu RM neurochirurdzy mogli na bieżąco kontrolować czas i ilość energii lasera, jaka dostarczana była do tkanek mózgu. Obrazowanie umożliwiło śledzenie zmian temperatury tkanek i uzyskiwany stopień ich uszkodzenia, a zastosowanie limitów bezpieczeństwa temperaturowego pozwoliło chronić krytyczne struktury mózgu i pozostawić nienaruszone zdrowe tkanki.
Sprzęt wykorzystany przy tej operacji można stosować także do usuwania innych patologicznych i głęboko w mózgu położonych ognisk, takich jak nowotwory czy inne patologiczne zmiany naczyniowe.
- Ale żeby ten nowoczesny sprzęt mógł być wykorzystany, potrzebni są ludzie - podkreśla prof. Sagan. - To ogromny zespół specjalistów: neurologów, neurochirurgów, ale i radiologów, techników radiologii...
W przypadku zoperowanej we wtorek przed świętami 8-latki jeszcze jest za wcześnie, żeby mówić o całkowitym wyleczeniu. Efekty, jak podkreśla profesor, można ocenić dopiero po roku.
- Natomiast tych kilka dni wykazało, że nie ma napadów i mamy nadzieję, że będziemy mieli sukces - powiedział Leszek Sagan.©℗
Agnieszka Spirydowicz