Na budynku rektoratu Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego przy ul. Rycerskiej w Szczecinie zawisła tablica upamiętniająca 900 pracowników służby zdrowia, ofiary Zbrodni Katyńskiej. Wyszczególniono na niej nazwiska 19 medyków, których rodziny zamieszkały w naszym regionie.
- Dziś mamy szczególny honor uwiecznić lekarzy, których rodziny po wojnie osiadły na Pomorzu Zachodnim - mówił podczas uroczystego odsłonięcia tablicy prof. Bogusław Machaliński, rektor PUM. - W tym roku obchodzimy 70-lecie naszej uczelni. Od tej chwili studenci, którzy przechodzą przez te drzwi, będą mogli spojrzeć na tę tablicę, zapoznać się z bohaterami, lekarzami, którzy służyli Polsce i drugiemu człowiekowi, wypełniali swoje powołanie, którzy oddali życie drugiemu człowiekowi. Planujemy w tym właśnie miejscu spotykać się cyklicznie po to, żebyśmy mogli przekazywać tę historię młodemu pokoleniu.
Dr Paweł Skubisz, dyrektor szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, przypomniał, że najazd Sowietów 17 września 1939 roku przyczynił się do unicestwienia Polski, z trudem podźwigniętej z zaborów.
- Wojna obronna z września i października 1939 stała się dla naszych przodków początkiem sześcioletniej okupacji niemieckiej i o wiele dłuższej okupacji sowieckiej - powiedział. - NKWD wiosną 1940 na rozkaz Józefa Stalina dokonało eksterminacji niemal 22 tysięcy oficerów Wojska Polska. Wśród nich znaleźli się oficerowie lekarze i farmaceuci. W sytuacji ekstremalnej i beznadziejnej, walki na dwa fronty, w obliczu wkraczającej armii sowieckiej nie porzucili ani mundurów, ani swoich podkomendnych, ani tym bardziej pacjentów szpitali, w której pełnili swoją posługę medyczną. Trwali w niej za cenę wolności i jak się później okazało - za cenę życia.
Jolanta Turlińska-Kępys, prezes szczecińskiego stowarzyszenia Katyń, przypomniała historię Ewy Gruner-Żarnoch, pierwszej prezes stowarzyszenia:
- Był rok 1957. Mury tej uczelni opuszcza z dyplomem lekarza młodziutka Ewa. Poszła w ślady swojego ukochanego taty, lekarza, Juliana Grunera. W tej uczelni zrobiła dwie specjalizacje i doktorat. Przez całe dorosłe życie z ogromną determinacją szukała prawdy o swoim ojcu i wielu tysiącach Polaków, którzy zginęli w zbrodni katyńskiej. Powtarzała: jestem to im i ojcu winna. Ileż trzeba było determinacji, hartu ducha, siły woli, ale i profesjonalizmu, żeby dwukrotnie, w roku 1995 i w 1996, stanąć w lesie charkowskim nad mogiłami tych, których dzieci bezskutecznie poszukiwały. Ewa Gruner-Żarnoch po tych ekshumacjach już wiedziała, gdzie zginął jej ojciec i tysiące Polaków. ©℗
(as)
Na zdjęciu: W uroczystości brali udział m.in. Jolanta Turlińska-Kępys, Paweł Skubisz oraz Bogusław Machaliński.
Fot. Dariusz Gorajski