- To byli nasi koledzy, dlatego dopóki zdrowie pozwoli, to będziemy ich groby odwiedzać - powiedział Kazimierz Łacny, uczestnik strajku górników w kopalni "Wujek" w 1981 roku, po sobotnich (21 bm.) uroczystości przy mogile Janka Stawisińskiego, górnika z Koszalina.
Pan Kazimierz miał trzech braci. Najmłodszy z nich Janek pracował razem z 21-letnim wtedy górnikiem z Koszalina. Rodzina Łacnych stan wojenny szczęśliwie przeżyła.
Janek Stawisiński 25 stycznia 1982 roku w śląskim szpitalu zmarł od ran postrzałowych w głowę podczas pacyfikacji kopalni. Był jedną z dziewięciu ofiar masakry w Katowicach. Co roku delegacja górników i związkowcy oddają mu cześć.
- Janek Stawisiński stanął przeciwko ZOMO razem ze wszystkimi górnikami - powiedział Sławomir Majchrzak, przewodniczący Zarządu Regionu "Pobrzeże" NSZZ Solidarność. - Był do końca, choć inni ludzie się wahali i zrezygnowali ze strajku w kopalni.
- Janek wciąż jest dla nas bohaterem i szkoda, że w wieku 21 lat zginał, ale trzeba kultywować o nim pamięć - uważa Joanna Smolak, od ponad 20 lat związana z "S". - Martwię się, że jak nas zabraknie, to pamięć o takich ludziach wśród młodych zginie.©℗
Tekst i fot. (m)
Więcej w poniedziałkowym "Kurierze Szczecińskim" oraz e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z dn. 23.01.2017 r
Na zdjęciu: Znicze pamięci zapłonęły w miejscu pochówku Janka Stawisińskiego na cmentarzu komunalnym w Koszalinie.