"Pacyfka" bez wyroku, sprawa odroczona. Druga rozprawa w szczecińskim sądzie (akt. 1)

Fot. Dariusz Gorajski  

Wbrew oczekiwaniom w czwartek nie zapadł wyrok w sprawie Moniki "Pacyki" Tichy, atywistki praw LGBT+ i praw kobiet. Została ona oskarżona przez Kaję Godek, liderkę ogólnopolskiego ruchu anti-choice i anty-LGBT.

Podczas czwartkowego posiedzenia sąd planował przesłuchanie dwóch świadków, a zwolennicy "Pacyfki" spodziewali się wyroku. Posiedzenie było tajne.

Rozprawa została odroczona do 2 czerwca. Jak ustalił nieoficjalnie "Kurier", prawdopodobnie z powodu nieobecności oskarżycielki.

***

Wcześniejsza informacja

Kilkadziesiąt osób zgromadziło się w czwartek przed szczecińskim Sądem Rejonowym przy pl. Żołnierza Polskiego. Wsparły w ten sposób Monikę "Pacyfkę" Tichy, atywistkę praw LGBT+ i praw kobiet. O godz. 10.45 rozpoczęła się druga i być może ostatnia rozprawa w procesie, w którym jest oskarżona przez Kaję Godek, liderkę ogólnopolskiego ruchu anti-choice i anty-LGBT.

Pierwsza runda procesu miała miejsce 22 lutego, a manifestacja zgromadziła kilkuset protestujących. Zjawili się też zwolennicy Godek z gigantycznymi bannerami, na których były drastyczne zdjęcia płodu, oraz zdjęcie dwóch kobiet z podpisem, że adoptowały i zabiły 6 dzieci. Doszło do konfrontacji pomiędzy manifestantami, w wyniku czego dwie osoby zostały zatrzymane przez policję.

Lambda o Monice Tichy

- Monika Tichy jest matką samodzielnie wychowującą 14-letniego Alana, dziecko specjalnej troski - Alan ma Zespół Aspergera. Ponad rok temu, w dniu opublikowania likwidacji prawa do terminacji ciąży w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu przez tzw. Trybunał Przyłębskiej, na spontanicznym prosteście Tichy skrytykowała postawę Kai Godek wobec dramatów rodzin osób z niepełnosprawnościami - mówią członkowie stowarzyszenia Lambda Szczecin. - Przypomnijmy, że w 2018 roku Godek odcięła się od postulatów protestu niepełnosprawnych, którzy okupowali sejmowe korytarze, w niehumanitarnych warunkach, przez wiele tygodni. Mama Alana wskazała na fakt że fundusze, którymi dysponuje Ordo Iuris i inne antyaborcyjne organizacje wynoszą miliony złotych, za które to pieniądze można by pomóc licznym dzieciom i ich rodzinom. Kończąc swoje wystąpienie, Tichy zwyzywała Godek, a tłum skandował hasło popularne w czasie tamtych protestów, którego pierwsze słowo składa się z pięciu gwiazd.

Tichy: To jedynie pretekst

To właśnie te wyzwiska są podstawą oskarżenia. Monika Tichy uważa jednak, że jest to jedynie pretekst.

- Tamtej jesieni i zimy inwektywy pod adresem Godek słychać było na każdym proteście, a wychodziliśmy na ulice dzień w dzień przez kilka miesięcy. Były one wypisane na wielu kartonach po pizzy, które ludzie nieśli w wielotysięcznych pochodach - mówi. - To, że oskarżono mnie, wynika z faktu iż moja działalność na rzecz kobiet i mniejszości nie podoba się katolickim fundamentalistom i chcą mi ją utrudnić.

- Mogłam uniknąć tego procesu, wpłacając tysiąc złotych i publikując przeprosiny. Niemniej fakt, że tylko ja zostałam pozwana, pozwala przypuszczać że ma to być proces pokazowy, w którym osądzona będę de facto nie ja, ale cały ruch oporu, cały zryw października 2020. I właśnie dlatego nie zdecydowałam się na ugodę - dodaje "Pacyfka"

10 lutego Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że to Kaja Godek stosuje mowę nienawiści wobec całych grup społecznych, nazywając ich "zboczeńcami" i pomawiając o przestępcze motywy i zamiary.

 (t)