Sprawą budowlańca Andrzeja B. z Koszalina zajął się detektyw Krzysztof Rutkowski, który przybył do miejscowego hotelu Gromada, aby występować w obronie ludzi pokrzywdzonych przez przedsiębiorcę.
Do prokuratury i urzędów kontroli skarbowej wpływają zawiadomienia na bezpardonową działalność przedstawiciela branży budowlanej. Zajął się tym portal Patriot24.net, którego redaktor naczelny Robert Rewiński sypał przykładami sobiepaństwa biznesmena.
– Mężczyzna obiecuje fachową budowę domów, a pogrąża klientów w długach i ich zastrasza – komentuje szef portalu.
Jako żywy dowód wystąpiła Marzena Łasińska, na co dzień mieszkająca w Holandii, która nie doczekała się wykończenia domu na Pojezierzu Drawskim i ma długi w wysokości 65 tys. zł. Poszkodowana przekonuje, że Andrzej B. najpierw zachwalał wybudowane przez siebie nieruchomości i do ręki otrzymywał pieniądze za zlecenia, aby potem podpisane dokumenty podrzeć w obecności kobiety i jej dwojga małych dzieci.
Pani Marzena szukała sprawiedliwości w komendzie policji, prokuraturze i urzędzie kontroli skarbowej. Sprawa została umorzona. Ojciec Andrzej Łasiński dodaje, że Andrzej B. chwalił się znajomościami w koszalińskich kręgach: prawniczym i policyjnym.
Co ciekawe, budowlaniec działa seryjnie. Inna poszkodowana, Urszula Gołofit, szczęśliwie uratowała dokumenty. Andrzej B. bowiem podarł kserokopie za niezrealizowane umowy po pobraniu kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Najdalej z niezadowolonych poczynaniami budowlańca poszedł Mirosław Najman. Mężczyzna w prokuraturze złożył skargę na dewelopera, że chciał go pozbawić życia. Twierdzi, że mógł zostać otruty. Miał sprawę w sądzie, którą o 15-tysięczny dług założył mu Andrzej B. Należności wzrosły dwukrotnie. Komornik nazajutrz po rozprawie zajął panu Mirosławowi działki budowlane i konta bankowe. Stracił wszystko.
Bezradni poszkodowani do Patriot24.net zwrócili się o pomoc w powstrzymaniu szantażu, gróźb i powoływaniu się na wpływy. Krzysztof Rutkowski występuje w roli wspierającego eksperta. ©℗
Tekst i fot. (m)