Adama K. z Darłowa prokuratura podejrzewa o spowodowanie ciężkich obrażeń u dwumiesięcznej córki Jagody. Gdy stawiano mu ten zarzut, dziewczynka jeszcze żyła. Zmarła kilka tygodni później w szpitalu. Prokuratura Rejonowa w Koszalinie nie wyklucza zmiany zarzutu wobec ojca.
39-letni Adam K. z Darłowa 21 czerwca 2019 r. usłyszał w Prokuraturze Rejonowej w Koszalinie zarzut spowodowania ciężkich obrażeń ciała u swojej dwumiesięcznej córki Jagody. Jeszcze tego samego dnia został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Dziewczynka, u której lekarze stwierdzili krwiaki na mózgu, walczyła o życie w koszalińskim szpitalu. Zmarła w lipcu.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski poinformował w środę, że śledczy oczekują na „ostateczną opinię końcową biegłego, która by podsumowała i wyniki sekcji zwłok dziewczynki i te wcześniejsze badania, gdy znalazła się w szpitalu”.
Gąsiorowski podkreślił, że będzie ona kluczowa przy podejmowaniu decyzji o ewentualnej zmianie zarzutu podejrzanemu. - Po otrzymaniu opinii prokurator rozważy ponownie, jaki zmieniony zarzut przedstawić Adamowi K. To może iść w dwóch kierunkach. Może iść w kierunku zabójstwa i może iść w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci – poinformował Gąsiorowski.
Przesłuchany 21 czerwca w charakterze podejrzanego Adam K. nie przyznał się do spowodowania ciężkich obrażeń ciała u swojej córki.
Gąsiorowski informował wówczas, że podejrzany stwierdził, iż "nie wykonywał żadnych czynności wobec dziecka, zaprzeczył, aby bił dziecko, by nim rzucał. Stwierdził, że w pewnym momencie po zbliżeniu się do łóżeczka zauważył, że dziecko utraciło oddech i w związku z tym sam przerażony tą sytuacją, skontaktował się z matką dziecka, a potem wspólnie zawiadomili pogotowie". Zdaniem podejrzanego do bezdechu dziecka doszło "samoczynnie".
Prokuratura, opierając się na opinii lekarzy i biegłego z zakresu medycyny sądowej, który 20 czerwca badał dziewczynkę, stała na stanowisku, iż samorzutność powstania obrażeń u niemowlęcia jest wątpliwa. - Musiały być wykonane wobec dziecka gwałtowne działania, które doprowadzają do pojawienia się krwiaków. Nie mamy tu absolutnie do czynienia z sytuacją, że jakiekolwiek zachłyśnięcie się było powodem powstania krwiaków w mózgu dziecka – mówił wówczas Gąsiorowski.
Adam K. był poszukiwany listami gończymi do odbycia kary pozbawienia wolności i do przesłuchania w charakterze podejrzanego w sprawie dotyczącej kradzieży. Nadal stosowany jest wobec niego tymczasowy areszt.
23-letnia matka dwumiesięcznej dziewczynki 21 czerwca usłyszała natomiast zarzut narażenia dziecka pozostającego pod jej opieką na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Kobieta miała wyjść z mieszkania ze starszą córką, pozostawiając Jagódkę z ojcem i jego kolegą, z którym ten pił alkohol.
Wobec podejrzanej prokurator został zastosowany dozór policji, zakaz opuszczania kraju i zakaz kontaktowania się z Adamem K.
Dwumiesięczna Jagoda z Darłowa w stanie bardzo ciężkim trafiła na oddział dziecięcej intensywnej terapii Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie 18 czerwca, w późnych godzinach wieczornych. Stwierdzono u niej urazy głowy. O podejrzeniu ich spowodowania przez osoby trzecie szpital zawiadomił policję. Ta 19 czerwca do wyjaśnienia zatrzymała cztery osoby, w tym rodziców dziewczynki. Dwie ostatecznie przesłuchane zostały w charakterze świadków i zwolnione do domu. Jagoda zmarła w szpitalu w lipcu.
(pap)
Fot. arch.