Mszy świętej hubertowskiej okręgu Szczecin Polskiego Związku Łowieckiego w Bazylice Archikatedralnej w Szczecinie przewodniczył arcybiskup metropolita szczecińsko-kamieński Wiesław Śmigiel. Została odprawiona w niedzielę (10 listopada). Modlono się w intencji środowiska myśliwych, leśników, pszczelarzy i ekologów. Okazją była także 60. rocznica powstania Koła Łowieckiego „Kania” w Szczecinie.
Msza święta hubertowska na stałe weszła do obrzędowości i kultury łowieckiej już w drugiej połowie XVIII w. W ten uroczysty sposób oddawano cześć św. Hubertowi, patronowi myśliwych, który wspominany jest 3 listopada.
W szczecińskiej katedrze obecne były łowieckie poczty sztandarowe, ale też Strzeleckiego Bractwa Kurkowego w Wolinie, grał Zespół Sygnalistów Myśliwskich „Gryf”. Jednym z celebransów był ks. Jacek Fabiszak, diecezjalny duszpasterz myśliwych.
Metropolita w homilii przypomniał postać św. Huberta.
– Młody Hubert sporo czasu spędzał w lasach, gdzie nieustannie polował, można powiedzieć, że myślistwo było jego pasją, ale niektóre źródła wskazują, że prowadził życie swobodne, wręcz hulaszcze, a więc i grzeszne – mówił abp Śmigiel, zauważając, że takie postępowanie było niezgodne z etyką myśliwską, która nakazuje podczas polowania zachować umiar i opanowanie oraz nie dopuszcza, by pasja przerodziła się w zachłanność. – W przypadku Huberta jego rozwiązłe życie trwało do momentu, kiedy, jak podaje legenda, podczas jednego z polowań – w Wielki Piątek – napotkał białego jelenia z promieniującym krzyżem w wieńcu i usłyszał tajemniczy głos, który wzywał go do nawrócenia. Hubert to wydarzenie odczytał jako znak. Skończył studia teologiczne, prowadził działalność misjonarską. Otrzymał także sakrę biskupią. Z beztroskiego młodzieńca stał się człowiekiem odpowiedzialnym i świadomym powołania, które wyznaczył mu Bóg. Jest dziś patronem myśliwych, a na jego cześć wybudowano wiele kaplic, postawiono krzyże, które są znakiem wiary.
Arcybiskup zaznaczył, że myślistwo w gruncie rzeczy nie jest zabawą, rozrywką, jakby się niektórym mogło wydawać.
– To zobowiązanie i odpowiedzialność za świat przyrody – podkreślił. – Czynić sobie ziemię poddaną to nie znaczy bezrozumnie, niestety, często kierując się chciwością, eksploatować jej zasoby, wręcz przeciwnie, czynić sobie poddaną to troszczyć się, by nasz wspólny dom był przyjazny, bezpieczny i funkcjonował w zgodzie z prawami natury, które, jak wierzymy, pochodzą od samego Boga stwórcy.
Jak dodał, nie wolno działalności myśliwych sprowadzać tylko do polowania. Jest ona bowiem bogata i różnorodna, nie tylko gospodarcza, ale też rekreacyjna czy kulturowa.
– Myśliwi starają się zachować konkretne warunki, w jakich żyją zwierzęta, po to, by mądrze i odpowiedzialnie pomagać im w rozwoju populacji, ochraniać przed grabieżą, dbać o odpowiednią ich liczebność i zdrowie – powiedział metropolita szczecińsko-kamieński. – Ponadto myśliwi popularyzują wiedzę o lesie, zwierzętach, a potrafią naprawdę pięknie to czynić, bo znają świat przyrody. Gawędy myśliwskie potrafią zainteresować i rozbudzić miłość do świata przyrody. Piękne powołanie. Polska tradycja łowiecka należy, chyba możemy tak powiedzieć, do kultury narodowej.
Wspomniał też o tożsamości myśliwych. Jest ona pielęgnowana poprzez gwarę, sygnały łowieckie, mundury, godne zachowanie, a także staropolskie pozdrowienie „darz bór”. Zwrócił ponadto uwagę na to, że każdy myśliwy powinien znać i przestrzegać zasad etyki i tradycji łowieckich.
– Tych zasad jest sporo, a mówią o szacunku dla innych myśliwych, trosce o starszych, o pokoju, miłości do przyrody, promowaniu kultury łowieckiej, a nawet o tym, że pies myśliwski jest towarzyszem, pomocnikiem i należy go otaczać opieką aż do kresu jego wieku – wymieniał arcybiskup. – Jest też reguła, która mówi, że myśliwy okazuje wrażliwość, niesie pomoc w walce ze skutkami klęsk żywiołowych i innych zdarzeń wpływających niekorzystnie na zwierzęta i środowisko.
Życzył myśliwym, aby doświadczając bogactwa otaczającej przyrody poszerzało się także ich bogactwo ducha, wrażliwość na drugiego człowieka, na dzieło stworzenia. Kolejne życzenie dotyczyło tego, aby społeczeństwo coraz bardziej rozumiało, na czym polegają ich zadania.
– Są tacy, którzy wiążą myślistwo wyłącznie ze strzelaniem, ale często, tak jak powiedziałem, myśliwi wykonują bardzo potrzebną pracę, troszczą się o równowagę, harmonię w ekosystemie, dokarmiają zwierzęta, promują miłość do przyrody i wiedzę o lesie, tropią kłusowników i w wielu zadaniach wspierają leśników – dodał. – Myśliwego nie czyni piękny mundur, ani strzelba, ale umiłowanie przyrody.
Po Mszy św. na placu katedralnym częstowano myśliwskim bigosem. ©℗
(ek)