Kiedy w 2017 roku skradziono nowy automatyczny defibrylator z kołobrzeskiego portu, opinia publiczna była mocno zniesmaczona. Zaangażowanie policji w ustaleniu złodzieja na niewiele się zdało. Na niewiele zdała się także przygotowana przez ówczesnego prezydenta miasta nagroda pieniężna w wysokości 500 zł dla tego, kto wskaże sprawcę kradzieży.
Nikt nie pomógł. Defibrylator przepadł jak kamień w wodę. Śladu po nim nie było, aż do teraz. Po dwóch latach się odnalazł.
Leżał zapakowany w magazynie przesyłek nieodebranych jednej z firm kurierskich. Okazuje się, że zaraz po kradzieży ktoś włożył łup do paczki i ją nadał. Wskazany adresat przesyłki jednak nie odebrał. Usługodawca postanowił zwrócić ją nadawcy, ale wtedy okazało się, że jego dane są fikcyjne. W tej sytuacji zgodnie z procedurą paczka pozostała w magazynie.
Po dwóch latach otworzono ją. Gdy pracownicy firmy kurierskiej zorientowali się, że wewnątrz jest defibrylator, zaczęli przeczesywać internet w poszukiwaniu informacji na temat ewentualnej kradzieży. Natrafili na starego newsa prasowego z Kołobrzegu i tym sposobem sprawa się wyjaśniła.
Odnaleziony sprzęt prawdopodobnie będzie mógł ponownie stać na straży bezpieczeństwa kołobrzeżan i przebywających w mieście gości. Wcześniej trzeba go jednak wysłać do serwisu, celem sprawdzenia czy nie został uszkodzony.©℗
(pw)
Fot. Marek Klasa (arch.)