Nowoczesna i Liberadzki o kampanii i ataku na działacza PiS

- Była to reakcja na dzwonek domofonu, a nie atak na PiS -uważa radna Edyta Łongiewska-Wijas z Nowoczesnej Fot. Ryszard PAKIESER  

Nowoczesna uważa, że sobotni atak na byłego radnego PiS Janusza Jagielskiego był przejawem agresji wobec wolontariuszy, a nie konkretnego ugrupowania politycznego. - Była to reakcja na dzwonek domofonu, a nie atak na Prawo i Sprawiedliwość - mówiła w poniedziałek na konferencji prasowej radna Edyta Łongiewska-Wijas. Specjalne oświadczenie w tej sprawie wystosował też Bogusław Liberadzki, który z pierwszego miejsca kandyduje do Parlamentu Europejskiego z listy Koalicji Europejskiej.

Przypomnijmy, że mowa o sytuacji z soboty, kiedy to Janusz Jagielski został pobity w trakcie roznoszenia ulotek wyborczych. Po napaści były radny PiS ma złamany nos.

- Ta sytuacja mogła spotkać każdego. Nie było żadnych podstaw, aby ten akt agresji upolityczniać, jak zrobiło to Prawo i Sprawiedliwość stawiając siebie w roli ofiary - mówiła Edyta Łongiewska-Wijas.

Radna dodała, że kandydaci i wolontariusze mają problemy z prowadzeniem kampanii od drzwi do drzwi. Przyznała także, że sama stała się ofiarą przemocy cielesnej w trakcie jesiennej kampanii, którą prowadziła. Łongiewska-Wijas wie także, jakie źródła przemawiają za taką agresją: - Ludzi po prostu denerwuje polityka. Coraz częściej postrzegają ją jako jałową wojnę. Polityka przestaje być wiązana z kulturalną merytoryczną rozmową, tylko z wyzwiskami.

Nowoczesna ma pomysł, jak zmienić nastawienie ludzi do kampanii typu od drzwi do drzwi. Proponuje ministrowi Joachimowi Brudzińskiemu, aby rząd sfinansował kampanię społeczną o charakterze informacyjnym i edukacyjnym. Dzięki temu - według tej partii - nie będzie dochodzić do takich sytuacji jak w sobotę.

Podczas konferencji Nowoczesna ogłosiła także, że popiera kandydaturę Bartosza Arłukowicza w wyborach do europarlamentu.

- To nie są wybory do jakiegoś parlamentu europejskiego, ale do naszego parlamentu. My również jesteśmy Europejczykami i tworzymy Unię Europejską. Ważne abyśmy wybierali tych, którzy będą odpowiednio reprezentować nasz region i nasze interesy. My, jako Nowoczesna, wierzymy w to, że jest na pewno jeden godny kandydat, który będzie reprezentować region i walczyć dla nas o środki. Jest to Bartosz Arłukowicz - zaznaczył Przemysław Słowik, radny z Nowoczesnej.

Bartosz Arłukowicz przyznał, że współpracuje z Nowoczesną od wielu tygodni. Apelował także do mieszkańców regionu, aby poszli na wybory, ponieważ zdecydują one o losach kraju na najbliższe lata. ©℗

(KaNa)

***

Do sprawy w specjalnym oświadczeniu odniósł się też Bogusław Liberadzki, jedynka na liście Koalicji Europejskiej.

"Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego wchodzi w ostatnią fazę. Rosną emocje – niestety również negatywne. Zdarzyła się w naszym okręgu rzecz nie do zaakceptowania – pobity został wolontariusz roznoszący ulotki pana Joachima Brudzińskiego, mojego kontrkandydata z listy PiS. Potępiam tę napaść z całą mocą" - napisał Liberadzki.

Zaznaczył on, że podczas prowadzonej przez siebie kampanii zwykle spotyka się z chęcią spokojnej rozmowy i miłymi gestami, ale nie zawsze jest to normą. "Zdarza się, że zrywane są moje plakaty, niszczone inne materiały wyborcze wystawione na widok publiczny. Ja rozumiem, że takie przypadki należą do folkloru wyborczego, niemniej są one jednak dowodem złych emocji i braku szacunku dla partnera w sporze politycznym. A my powinniśmy się szanować. Możemy się ze sobą nie zgadzać, kłócić nawet, ale jednocześnie powinniśmy się szanować. I o to apeluję! Nie tylko do tych nielicznych, którzy zdzierają moje plakaty wyborcze, ale w imieniu wszystkich kandydatów z naszego okręgu wyborczego, do wszystkich wyborców, zwłaszcza tych bardzo emocjonalnie zaangażowanych w polityczne spory " - napisał Bogusław Liberadzki.