Przestępstwo polegające na zmuszenie pokrzywdzonego do określonego zachowania poprzez użycie przemocy i spowodowanie obrażeń ciała na okres przekraczający siedem dni - taki zarzut usłyszał mężczyzna, który napadł na Janusza Jagielskiego, działacza Prawa i Sprawiedliwości. Do napaści doszło, gdy J. Jagielski w jednym z bloków na os. Kaliny w Szczecinie roznosił materiały wyborcze Joachima Brudzińskiego, ministra spraw wewnętrznych i administracji kandydującego do europarlamentu.
- Prokuratura złożyła do sądu wniosek o areszt na okres 2 miesięcy - poinformowała Magdalena Bukowska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Mężczyzna zaprzeczył, że kierowały nim motywy polityczne. Działał w warunkach recydywy. Był skazany za podobne przestępstwa. Teraz grozi mu do 7,5 roku więzienia.
Pełnomocnik J. Jagielskiego i radny sejmiku zachodniopomorskiego, mec. Zbigniew Bogucki, po złożeniu zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa mówił w rozmowie z "Kurierem" tak: - Co do przebiegu zdarzeń: napastnik prawdopodobnie mieszkał w bloku na os. Kaliny, w którym Janusz roznosił gazetki wyborcze. Na tę chwilę nie ma bezpośrednich podstaw, żeby stwierdzić, że został pobity właśnie za roznoszenie PiS-owskich materiałów wyborczych, że atak był motywowany politycznie, ale też nie można tego kategorycznie wykluczyć. Tam nie było żadnej prowokacji, interakcji, pyskówki, wymiany zdań – więc nie było żadnej innej logicznej przyczyny. ©℗
(as)
Fot. Dariusz Gorajski (ach.)