Sobota, 23 listopada 2024 r. 
REKLAMA

NIK znalazła uchybienia na plaży w Darłowie, gdzie utonęło troje dzieci

Data publikacji: 23 stycznia 2019 r. 20:27
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:31
NIK znalazła uchybienia na plaży w Darłowie, gdzie utonęło troje dzieci
 

Latem 2018 roku w wodach Bałtyku utonęła trójka nastolatków, które z rodzicami spędzały wakacje w nadmorskim Darłówku. Okoliczności tragedii wyjaśnia koszalińska prokuratura. Śledztwo toczy się w sprawie. Swoje wnioski przedstawiła Najwyższa Izba Kontroli. Raport wskazuje na uchybienia w zapewnieniu bezpieczeństwa osobom wypoczywającym na plaży w tej części Wybrzeża.

Kontrolerzy wytknęli służbom odpowiedzialnym trzy rzeczy. Po pierwsze, wskazują, że brakowało pełnego wyposażenia w niezbędny do podjęcia akcji sprzęt: rzutek ratunkowych, zestawów do nurkowania, łodzi, lin asekuracyjnych i kół ratunkowych. Po drugie, niedoskonały z punktu dozoru bezpieczeństwa sposób podzielenia plaży na strefy strzeżone i niestrzeżone, bo feralny 800-metrowy odcinek nie był należycie chroniony przez ratowników. Po trzecie, źle były ulokowane tablice informacyjne o zakazie wchodzenia do wody przy wejściu na kąpielisko Darłówko Zachodnie, od strony falochronu, gdzie wydarzyła się tragedia. Punkty ostrzegawcze powinny znajdować się na środku obszaru. To mogło przyczynić się do dezorientacji osób korzystających z plaży nad Bałtykiem.

Przypomnijmy. Do dramatu z udziałem rodziny z Wielkopolski doszło 14 sierpnia 2018 roku. Kiedy w upalny dzień zaatakował żywioł Bałtyku, troje dzieci kąpało się w pobliżu falochronu. Matka stojąca na brzegu nie zobaczyła ich w morzu, więc zaalarmowała sąsiadów z plaży. Pomoc ruszyła, kiedy najstarszy z rodzeństwa, 14-latek, leżał bez czucia na gwiazdobloku. Szybko podjęto reanimację chłopca. Ranny został śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportowany do Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. Niestety, chłopiec był w stanie krytycznym i po kilku godzinach zmarł. Tego dnia wysoka fala porwała pozostałe dzieci, które były poszukiwane przez służby mundurowe na wodzie i z brzegu Bałtyku. Akcja była przerywana z powodu złych warunków pogodowych. 17 i 18 sierpnia morze oddało ciała zaginionych – kolejno: 11-letniej dziewczynki i jej dwa lata starszego brata. Rodzice zidentyfikowali zwłoki dzieci.

Wieści o tragedii nad polskim Bałtykiem dotarły nawet do Watykanu. Papież Franciszek pogrążył się w smutku i modlitwie. Taki przekaz został wysłany do parafii w Sulmierzycach, gdzie mieszkała wielodzietna familia z Wielkopolski.

Śledztwo podjęła prokuratura w Koszalinie, która wszczęła postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci trojga dzieci. Wśród przesłuchanych byli m.in. rodzice dzieci, które utonęły w Bałtyku. W prokuraturze stawił się też adwokat Paweł Zacharzewski, pełnomocnik familii z Wielkopolski, aby złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez woprowców za niedopełnienie obowiązków podczas dyżuru 14 sierpnia br. nad morzem. Adwokat przekonywał, że do utonięcia trojga nastolatków wcale nie doszło na kąpielisku niestrzeżonym w Darłówku Zachodnim. Takie postawienie sprawy oburzyło ratowników wodnych, którzy strzegli bezpieczeństwa turystów tego lata w tej części pasa nadmorskiego. Oni wskazywali, że za tragedię odpowiedzialni są rodzice, bo przy wywieszonej czerwonej fladze zakazującej kąpieli nikt do wód Bałtyku wejść nie powinien. Sprawa stała się głośna w kraju, ale spowodowała nie tylko powszechne współczucie, bo też falę tak zwanych hejtów na portalach społecznościowych. To wywołało reakcję osób bliskich pogrążonej w żalu rodzinie. W opublikowanym oświadczeniu m.in. napisali: „W imieniu rodziców tragicznie zmarłych dzieci, wobec licznych ataków w ich kierunku, oświadczamy, że rodzice robili wszystko, by uchronić dzieci przed tragedią. Nie jest prawdą, że dzieci kąpały się lub weszły do wody przy czerwonej fladze”.

Wrzawa medialna wokół trzech utonięć miała dalsze konsekwencje. Wyjaśniają sprawę tragedii rodzeństwa z Wielkopolski nie tylko śledczy z koszalińskiej prokuratury. Czynności sprawdzające przez pracowników NIK miały wyjaśnić, czy stosowne przepisy i sposób ich egzekwowania zapewniały bezpieczeństwo osobom wypoczywającym w Darłówku Zachodnim. Zaniedbania zostały wypunktowane w raporcie. Nadto wnioski staną się podstawą do zaplanowania działań kontrolnych bezpieczeństwa na plażach wzdłuż całego Wybrzeża naszego kraju. ©℗

Wiesław Miller

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA