Każdego roku blisko 20 tys. nieletnich ucieka ze swoich miejsc stałego zamieszkania. Ucieczkom sprzyja lato. Gdy jest ciepło, łatwiej znaleźć schronienie z dala od domu. Przespać się można na parkowej ławce, w koszu plażowym albo na terenie ogródków działkowych. Gorsze dni się zaczynają, gdy kończą się pieniądze na jedzenie. Wtedy młodzi ludzie popadają w konflikt z prawem. Kradzieże sklepowe, wyrywanie kobietom torebek, a nawet rozboje – to pomysły na przetrwanie, jakie przychodzą do głowy nieletnim.
Statystyki policyjne wskazują na to, że najczęściej uciekinierami są młodzi ludzie w wieku od 14 do 16 lat. Nie trzeba być psychologiem, aby wiedzieć, że to okres buntu młodzieńczego związanego z okresem dojrzewania. Największą grupę „zbiegów” stanowią mieszkańcy placówek opiekuńczo-wychowawczych, schronisk dla nieletnich i zakładów poprawczych. Co roku blisko 15 tys. podopiecznych tych instytucji opuszcza je bez zgody i wiedzy wychowawców. 5 tys. uciekinierów stanowią dzieci z tak zwanych normalnych domów rodzinnych. Nie w każdym z nich panuje jednak dobra atmosfera. Zapracowani rodzice nie zawsze pamiętają o tym, że zmieniają się potrzeby dorastających dzieci. Nie bez znaczenia dla radykalnych decyzji dorastającej młodzieży są sprzeczki rodziców, których są świadkami. Dla każdego dziecka, bez względu na wiek, dramatem jest ich rozwód.©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 3 lipca 2018 r.
Przemysław Weprzędz
Fot. Artur Bakaj