Niedziela to ostatni dzień Jarmarku Szczecińskiego. Impreza potrwa do godz. 18. Wzdłuż alejki pod platanami ustawili się sprzedawcy z całej Polski. Nie brakuje tradycyjnego jedzenia, rękodzieła, a także roślin i ozdób dla domu. Mimo niesprzyjającej pogody na Jasnych Błoniach są tłumy spacerowiczów.
Branża wystawiennicza znacznie ucierpiała przez obostrzenia związane z pandemią. Jarmark Szczeciński jest okazją aby wesprzeć lokalnych wystawców w trudnym dla nich czasie. To pierwsza duża impreza po zluzowaniu obostrzeń. Jarmark jest organizowany co roku w terminie 1 - 3 maja, lecz przez panujący lockdown organizatorzy przełożyli wydarzenie na późniejszy termin.
Jarmark Szczeciński trwa już od piątku. Niestety w weekend pogoda nie sprzyja spacerom. Jest dość chłodno, czasem pada. Mimo tego pod platanami pojawiły się tłumy zwiedzających. W godzinach popołudniowych trudno o wolną ławeczkę.
Prócz polskich produktów można kupić m.in. hiszpańskie i greckie oliwki, turecką i grecką chałwę, wędliny litewskie, produkty węgierskie oraz holenderskie sery. Nie brakuje też rękodzieła oraz przydatnych w gospodarstwie wynalazków. Na jednym ze stoisk można np. zauważyć kompozycje z warzyw. Sprzedawca wykonał je sam.
- Sprzedaję obieraki oraz temperówki do warzyw. Można nimi zrobić ozdoby lub makaron warzywny – tłumaczy. - Z klientami jest w miarę dobrze, ale deszczowa pogoda powoduje, że czasem "uciekają".
- Jest naprawdę zimno, ale może będzie cieplej – dodaje p. Robert, sprzedawca win - Przyjechałem z Jeleniej Góry, a wina są z Bułgarii. Tam są robione i butelkowane, po czym przyjeżdżają do Polski. Można je też zdegustować – dodaje.
Jak na każdym jarmarku, wiele produktów można przed zakupem spróbować. Nie brakuje też regionalnych smakołyków, m.in. serków góralskich z żurawiną. Działa też kilka stoisk z daniami. Można je skonsumować w ogródku gastronomicznym.
- Wrażenia są pozytywne. Z koleżankami trafiłyśmy nawet na degustację – mówi pani Danuta. - Warto częściej robić takie jarmarki. Ludzie się integrują, a miasto ożywa.
- Nie ma co narzekać na pogodę – relacjonuje inny zwiedzający. - mogłoby być trochę taniej, ale i tak jest w porządku.
Na jarmarku pojawili się wystawcy z całej Polski. Niektórzy wrócili do Szczecina już po raz kolejny.
- Zawsze wywożę stąd dobre wrażenia – mówi pani Żaneta, wystawca z Wielkopolski - Szczecin jest miastem, do którego lubię przyjeżdżać. Tutaj klienci są zawsze pozytywnie nastawieni.
Na jej stoisku są kolorowe ubrania o niezwykłym kroju. - Wszystkie rzeczy są wykonane w manufakturze, z naturalnych tkanin – tłumaczy ich sprzedawczyni. - Są tak bardzo kolorowe, gdyż nawiązują do kultury hipisowskiej.
Pojawili się również wystawcy z branży ogrodniczej. Można kupić m.in. kwiaty domowe, zioła, cebulki kwiatowe oraz ozdoby do roślin.
Podczas jarmarku trwa również zbiórka pieniędzy dla małej Ingi na leczenie w USA. Dziewczynka ma rdzeniowy zanik mięśni.
Karina Serednia