Sobota, 27 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Niedokończony rejs kapitana Węgrzyna - cz. 3

Data publikacji: 19 sierpnia 2018 r. 07:03
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:18
Niedokończony rejs kapitana Węgrzyna - cz. 3
 

O żeglarzu Grzegorzu Węgrzynie, który w czerwcu 2015 r. wypłynął w samotny rejs dookoła świata, głośno było zwłaszcza wiosną 2017 r., kiedy media w całej Polsce, ale nie tylko, podały informację, że na Pacyfiku około 1200 Mm na wschód od wyspy Chatam należącej do Nowej Zelandii w dramatycznych okolicznościach uratowano z uszkodzonego jachtu s/y „Regina R.” polskiego żeglarza. Z informacji wynikało, że jacht został uszkodzony w trakcie silnego sztormu i że życie Polaka wisiało na włosku. Ponad rok od tych wydarzeń pytam Grzegorza, jak było naprawdę. – Nie było ani sztormu, ani zagrożenia – odpowiada.

Organizatorzy „akcji ratowniczej” tak ratowali żeglarza, który „uratowany” być nie chciał, że w efekcie pozbawili go całego majątku, jakim był jego jacht i – przede wszystkim – przerwali niemal dwuletnią samotną żeglugę dookoła świata, niwecząc tym samym kilkuletni okres przygotowań, zmagań z morzem, wiatrem i samym sobą, by marzenia z dzieciństwa stały się rzeczywistością.

W Australii nie miał czasu na odpoczynek; do naprawy był silnik, musiał pospawać wyrwany kosz rufowy, wymienić pozrywane stalówki i naprawić żagle.

W swoim dzienniczku tak odnotował ten moment: „Jestem w wielkiej Australii, tej wyśnionej, tajemniczej, ogromnej. Wiem, że nie popłynę na rafę koralową, nie zobaczę wielu egzotycznych miejsc, tylko skupię się na remoncie „Reginy R.” i w dalszą drogę do Nowej Zelandii, a potem na Horn i do domu. Do Polski, do ukochanej Polski, za którą już bardzo tęsknię”.

Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 17 sierpnia 2018 r.

Roman K. CIEPLIŃSKI

Fot. archiwum Grzegorza WĘGRZYNA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

mariner
2018-08-19 10:28:48
Moze pan redaktor zada proste pytanie, czego dzielny zeglarz oczekiwal wysylajac wezwanie o pomoc ? Dlaczego wezwanie wyslal jesli zagrozenia nie bylo ? O tym ze wyplywajac w tki rejs warto znac jezyk angielski w stopniu pozwalajacym na komunikacje na morzu nie warto chyba wspominac bo to oczywiste :)
kajakarz
2018-08-19 10:08:03
Żeglarz z Gryfina Grzegorz Węgrzyn wypłynął w samotny rejs dookoła świata bez zawijania do portów. Na Pacyfiku jacht stracił sterowność i samotnik wysłał sygnał SOS. Na ratunek pośpieszył mu wojskowy samolot ratowniczy z Nowej Zelandii, ale okazało się, że pilot nie potrafił dogadać się z żeglarzem, bo ten nie zna angielskiego - tak czytałem w prasie.
kapitan balii
2018-08-19 09:03:45
"Ponad rok od tych wydarzeń pytam Grzegorza, jak było naprawdę. – Nie było ani sztormu, ani zagrożenia – odpowiada.".... Niech kapitan opowie jakim cudem zaczęto akcję, której „uratowany” nie chciał?...Bez spekulacji; - jak na oceanie można znaleźć s/y „Regina R.” bez podania pozycji i uruchomienia akcji SOS?

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA