To kolejny międzynarodowy sukces hodowli Kotki Rotki – tym razem podwójny. Erna i Figo nie miały sobie równych na Międzynarodowej Wystawie Kotów Rasowych w Kościanie, bo to tam brylowało duo ze Świnoujścia.
Można powiedzieć, że było to wielkie święto kota w Kościanie. Na dwudniową wystawę przybyło aż 244 kocich zawodników z całej Europy. Było to jednocześnie 35-lecie rasy kotów norweskich leśnych w Polsce. To właśnie w tej kategorii zabłysnęły zwierzaki ze Świnoujścia.
– Erna i Figo nie dość, że dostały świetne oceny od sędziów to jeszcze otrzymały nominacje do panelu BIS, w których każdy z nich pokonał wszystkich pozostałych konkurentów. Jest to bardzo duże wyróżnienie i osiągnięcie, którego w żadnym wypadku się nie spodziewaliśmy – cieszy się Katarzyna Rot z hodowli Kotki Rotki. Warto podkreślić, że sukces dwóch lub więcej kotów z jednej hodowli zdarza się na wystawach dość rzadko i już samo to budziło duże zainteresowanie Erną i Figo. Jakie są te stworzenia na co dzień, pytaliśmy hodowców.
– Erna to trzyletnia kotka norweska leśna. Ma cudowny, całuśny charakter i jest bardzo przywiązana do swojego ulubionego człowieka. W domu mówimy na nią Krysia, a ulubiony człowiek to mój mąż – wskazuje K. Rot. – Figo ma skończony rok i jest leniwcem w kocim ciele. Najchętniej śpi i… bawi się w wodzie! W domu mówimy na niego Januszek.
Okazuje się, że najłatwiej w konkursach mają koci weterani, bo za pierwszym razem nawet tak dostojne zwierzę ma lekki „stresik”.
– Koty stresują się tylko na swoich pierwszych wystawach. Później są już raczej przyzwyczajone do tego tłoku, hałasu i zapachu innych zwierząt. A jeśli dostaną w nagrodę kilka kocich chrupków, to są bardzo zadowolone z wystaw – podkreśla K. Rot.
Okazuje się, że wyhodowanie kociego championa to wcale nie taka łatwa sprawa. Zwłaszcza w rasie, o której mówimy, czyli kocie norweskim leśnym, który charakteryzuje się przepiękną bujną sierścią.
– Najtrudniejsze jest zadbanie o ich dobrą kondycję, długie futro często się kołtuni, trzeba je regularnie czesać i właściwie o nie dbać. Nie wspominając o kąpielach, bo to jest cały rytuał i ciężko wypracowana procedura – wskazuje K. Rot.
Jak się okazuje, te zwycięstwa, którymi się zachwycamy, dla hodowców są jedynie dodatkiem do ich przygody.
– Przede wszystkim nigdy nie liczymy na to ze uda nam się osiągnąć większy sukces. Jakaś cicha nadzieja jest zawsze, wiadomo, ale mamy świadomość ze konkurencja jest ogromna. Kiedy już wydarzy się to, co stało się w Kościanie, to jest szok, niedowierzanie i wielka nieopisana radość. Zdarzają się nawet łzy szczęścia, bo przecież wygrać z całą tą konkurencją to wielki wyczyn. Jesteśmy bardzo dumni z naszych kotów. Nie obyło się bez wielkiej michy smaczków dla nich – mówi z uśmiechem K. Rot. – I takie sukcesy przede wszystkim upewniają nas w tym, że dobrze robimy to co robimy oraz motywują do dalszej pracy i udziału w kolejnych wystawach.
To już trzeci kot z hodowli Kotki Rotki, który zdobył uznanie podczas konkursu w tym roku. ©℗
Tekst i fot. (km)