Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie toczy się proces 25-letniej Pauli S. ze Szczecinka oskarżonej o zabójstwo swojego nowo narodzonego syna. W charakterze świadka wezwano na środową rozprawę trzech policjantów, którzy jako pierwsi byli na miejscu zdarzenia. Stawił się jeden.
Paula S. urodziła syna w Szczecinku, 10 października 2017 r. w łazience mieszkania, które zajmowała z konkubentem i ich roczną wówczas córką. Po porodzie wyrzuciła nowo narodzonego chłopca przez okno, z pierwszego piętra. Znalazła je przypadkowa osoba. Dziecko po pięciu dniach zmarło w szpitalu.
Proces Pauli S. oskarżonej o zabójstwo ruszył przed Sądem Okręgowym w Koszalinie 14 listopada 2018 r. Kobieta w sądzie przyznała się do popełnienia tego, że wyrzuciła noworodka przez okno łazienki, ale nie do zabójstwa.
W środę sąd miał wysłuchać trzech świadków, policjantów, którzy pierwsi byli na miejscu zdarzenia i w mieszkaniu oskarżonej. Na rozprawie stawił się tylko jeden.
Świadek powiedział, że policja otrzymała zgłoszenie o znalezionym noworodku i on był w patrolu, który pojechał na miejsce zdarzenia. Kobieta, która znalazła dziecko, trzymała je na rękach owinięte w jakiś koc. Przyjechało pogotowie.
- Na elewacji budynku zobaczyliśmy ślady krwi, strugi krwi były z pierwszego piętra. (…) Drzwi otworzył nam mężczyzna, był zdziwiony, nie chciał nas wpuścić. Weszliśmy siłą. W mieszkaniu była kobieta z roczną córeczką. Była bardzo spokojna, siedziała cały czas na łóżku, bez emocji – powiedział świadek.
Dodał, że łazienka była czysta, pralka prała i dopiero, gdy policjanci otworzyli okno, zobaczyli krew. - Na pytanie "skąd te ślady krwi" kobieta powiedziała, że ma miesiączkę – zaznaczył na rozprawie świadek.
Przed sądem świadek podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania składane przed prokuratorem. Wówczas powiedział, że Paula S. do policjantów, którzy weszli do mieszkania w dniu zdarzenia, odezwała się słowami "ludzie w życiu robią różne złe rzeczy".
Sąd w środę niestawiennictwo kolejnego ze świadków uznał za usprawiedliwione. Stosowna korespondencja dotarła do sądu. Natomiast na trzeciego ze świadków, który został prawidłowo poinformowany o terminie rozprawy, sąd nałożył karę porządkową w wysokości 1000 zł.
Kolejna rozprawa zaplanowana została na 5 lutego. Sąd chce wysłuchać świadków, którzy nie stawili się na środową rozprawę. Zdecyduje też o uwzględnieniu bądź nie wniosku złożonego przez obronę, a dotyczącego dopuszczenia opinii biegłego psychologa.
Zdaniem mec. Tadeusza Czernickiego, ze względu na to, że w trakcie procesu trzech świadków mówiło o depresji oskarżonej, trzeba tę okoliczność zbadać. Natomiast prokurator Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Marzena Samoluk-Samborska wniosła o nieuwzględnienie wniosku obrony. Jej zdaniem, powołani i słuchani już przez sąd biegli odnieśli się w swojej opinii i w swoich wyjaśnieniach do stanu psychicznego oskarżonej.
Podczas śledztwa Paula S. zeznała, że nikomu nie mówiła o ciąży. Bała się, że najbliżsi wytkną jej to, że nie dba o tę ciążę. Mogła ją ukryć, bo po pierwszej znacznie utyła. Była przekonana, że poród nastąpi dopiero za trzy, cztery miesiące. Paula S. zeznała w śledztwie, że 10 października rano poczuła ból brzucha. Dzień wcześniej paliła marihuanę. Poszła do łazienki i "to coś" z niej wypadło. Twierdziła, iż nie wiedziała, że to dziecko. Zerwała pępowinę, wyciągnęła "to coś" z muszli klozetowej i wyrzuciła przez okno. Posprzątała łazienkę, wykąpała się. Przed śledczymi zeznała, że jest świadoma tego, co zrobiła.
W sali sądowej 14 listopada 2018 r. oskarżona powiedziała, że "ma dużo luk w pamięci". Zapewniała, że w chwili porodu nie wiedziała, że do niego doszło.
Za zabójstwo grozi kara nie mniej niż 8 lat pozbawienia wolności, 25 lat więzienia albo dożywocie.
(PAP)
Fot. Wiesław Miller