Sporo szczęścia miał właściciel motorówki zacumowanej na przystani żeglarskiej w Lubczynie. Jednostka zaczęła tonąć i tylko szybka reakcja bosmana przystani sprawiła, że nie poszła na dno.
Do zdarzenia doszło w niedzielę (29 kwietnia) na przystani żeglarskiej w Lubczynie. Kilka dni wcześniej motorówka, o której mowa, została zwodowana po zimowej przerwie w żeglowaniu, podobnie jak inne jednostki. Ale jak się później okazało, zaczęła nabierać wody. Przyczyną prawdopodobnie były nieszczelności kadłuba, który przepuszczał wodę od kilku dni.
Przed całkowitym zatopieniem motorówkę uratował bosman przystani w Lubczynie Marcin Spiżewski, podnosząc ją z wody na pasach. Wypompowano z niej mnóstwo wody. Następnie motorówkę odholowano na mały slip i tam wyciągnięto z basenu na przyczepie.
Tekst i fot. (hz)