Na przywitanie Szczecina były tańce i śpiewy. W sobotę u podnóży Wałów Chrobrego rodziny i władze miasta powitały uczestników Rejsu Odkrywców. Młodzież dzieliła się wrażeniami z morza i portów, do których zawinęły szczecińskie jachty - "Dar Szczecina" i "Urtica", a także żaglowiec "Kapitan Borchardt".
Rejs Odkrywców - Szlakiem Miast Partnerskich Szczecina zorganizowano w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Wyprawa odbyła się w ramach szczecińskiego projektu "Codziennie Polskę TworzyMY" i Szczecińskiego Programu Edukacji Wodnej i Żeglarskiej.
W sumie trzema jednostkami popłynęło 200 uczniów szczecińskich szkół (po 50 w każdym z czterech etapów). W ciągu 56 dni pokonali ponad 2 tys. mil morskich. Na każdym etapie odbywała się wymiana załóg. W efekcie młodzież odwiedziła miasta partnerskie Szczecina: Kłajpedę, Bremerhaven, Esbjerg, Rostock, Lubekę, Malmö, Greifswald. Podczas spotkań z przedstawicielami lokalnych władz szczecinianie wręczali jubileuszowe dyplomy z okazji 100-lecia niepodległości Polski.
Po oficjalnym powitaniu w porcie macierzystym - Szczecinie- zatańczyli poloneza oraz ludowe tańce innych krajów. Nie zabrakło też wspólnie odśpiewanej szanty. Żeglarzy powitał prezydent Piotr Krzystek.
- Najfajniejsze było to, że w po zawinięciu do portu można było zejść na ląd i ciekawie się zaprezentować - powiedziała Ola, która uczestniczyła w rejsie. - Uczyliśmy niemieckie dzieci tańca, między innymi poloneza - dodała jej koleżanka Natalia. - Podobało mi się także wspólne śpiewanie szant wieczorami - wtórowała im Kasia. Natomiast Jonatanowi najbardziej przypadła do gustu... praca, szczególnie zaś wachty: - Obserwowałem, czy nie płyną jakieś statki. Gdy tylko coś ujrzałem, meldowałem kapitanowi.
Ale byli i tacy, którzy chcieliby jeszcze więcej wrażeń. Bo choć np. Filipowi, z którym rozmawialiśmy, podobało się w tym rejsie "w zasadzie wszystko", to chciałby więcej popracować. - Trochę za mało było rzeczy do zrobienia. Za dużo było odpoczynku. Jak jednak dodaje: - Najfajniej stawiało się żagle", dużo emocji dawała też "zabawa" z linami - knagowanie, wiązanie, wybieranie. Sztormu nie było, jednak zdarzało się, że fale były duże. Większość załogi miała objawy morskiej choroby, ale to nie trwało długo i przyzwyczailiśmy się do morza.
W sumie odwiedziny były okazją do wspólnych spotkań i podkreślenia dalszej współpracy miast, między innymi w zakresie edukacji, wymiany młodzieży, wspólnych rejsów, programów ekologicznych, dbania o czysty Bałtyk i ochrony jego środowiska przyrodniczego, jak również działań na rzecz bezpieczeństwa.
(kl)
Fot. Marek Klasa