Adam Fiedziuszko z Węgorzyna walczy o sprawność. Potrzebuje pieniędzy na leczenie. Trwa zbiórka na półroczną rehabilitację 26-latka w specjalistycznym ośrodku. Każdy może pomóc.
Adam Fiedziuszko ma 26 lat. Jest ojcem trojga dzieci. Najstarsze poszło w tym roku do zerówki, najmłodsza córka ma 18 miesięcy. Mężczyzna pracował w stoczni jako konserwator statków.
– Moje życie do 6 lipca tego roku było spokojne – opowiada pan Adam. – Praca, dom, żona i dzieci wypełniały cały mój czas. A teraz wszystko się skończyło. Bardzo proszę o pomoc. Chcę wrócić do dawnego życia. Walczę o to nie tylko dla siebie! Chciałbym patrzeć, jak dorastają moje dzieci. Chciałbym pomagać im w odrabianiu prac domowych i uczyć ich nowych rzeczy. Po prostu chciałbym być najlepszym tatą, jakiego mogą sobie wymarzyć!
6 lipca tego roku młody tata przeszedł udar niedokrwienny rdzenia.
– Tego feralnego dnia mieliśmy z żoną kilka spraw do załatwienia – opowiada mężczyzna. – Wstałem rano, trochę bolała mnie szyja, myślałem, że źle spałem. Wsiedliśmy do auta. Po około półgodzinnej jeździe zaczęły drętwieć mi ręce, nie mogłem zmieniać biegów. Myślałem, że to jakieś skurcze i zaraz przejdzie. Z ledwością przesiadłem się na miejsce pasażera. Nogi też odmawiały mi posłuszeństwa. Żona zawiozła mnie do przychodni. Tam osunąłem się na chodnik i leżałem do przyjazdu karetki, która zawiozła mnie do szpitala w Szczecinie.
Mieszkaniec Węgorzyna wiele tygodni przeleżał w szpitalu pod respiratorem. Po udarze niedokrwiennym rdzenia jest sparaliżowany.
– On nigdy na nic nie chorował, był zdrowym i pełnym życia człowiekiem – mówi pani Angelika, żona 26-latka. – Zawsze chętnie pomagał innym. Nie pił alkoholu, nie palił. Jest młody, całe życie przed nim. Jedynie rehabilitacja może mu pomoc. Ale jest bardzo kosztowna, a nas na nią nie stać.
Pan Adam na oddziale intensywnej terapii spędził 82 długie dni. Paraliż dzięki ćwiczeniom zaczął powolutku odpuszczać.
– Później trafiłem na rehabilitację – opowiada. – Niestety ze względu na zamknięcie oddziału przez COVID-19, zostałem odesłany po miesiącu do domu. Rehabilitacja w domu nie daje takich efektów jak w ośrodku. Po miesiącu trafiłem znów na ten sam oddział. Nie mogę sobie pozwolić na przestój, nawet kilkudniowy. Na moją chorobę nie ma cudownego leku ani operacji. Muszę mieć codzienną profesjonalną, dostosowaną do mnie rehabilitację.
Pan Adam wraz z rodziną apelują o finansowe wsparcie. Zbiórka na półroczną rehabilitację w specjalistycznym ośrodku trwa od 16 grudnia na siepomaga.pl. Pieniądze będą zbierane do 1 marca przyszłego roku. Do tej pory datki wpłaciło ponad 900 osób. Do pełnej kwoty brakuje jeszcze 39 tys. zł.
Wioletta MORDASIEWICZ