Szczecin od lat zleca zewnętrznym firmom prowadzenie pogotowia ds. zwierząt łownych. To lukratywne kontrakty. Na jakiej podstawie jest szacowana wartość zamówienia? Nawet Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM nie prowadzi inwentaryzacji, nie potrafi wskazać żadnych konkretnych ani nawet szacunkowych danych na temat ilości zwierząt dzikich, w tym łownych, bytujących w Szczecinie.
Zwierzyna prze na Szczecin, bo miasto rozwija się, zajmując dawne tereny m.in. lisów, dzików, saren, kun czy nawet bobrów. Zwierzęta podchodzą pod ludzkie siedziby, bo tu – wśród śmietników – mogą liczyć na znalezienie pokarmu. Zwierzęta uciekają też z lasów, gdy rozpoczyna się na nie polowanie (okres łowiecki).
Współistnienie mieszkańców tak dużej aglomeracji jak Szczecin z dziką zwierzyną prowadzi nie tylko do zabawnych sytuacji. Także do konfliktu interesów, który wręcz prowokuje sytuacje niebezpieczne (wypadki drogowe, zagrożenie sanitarne). Dlatego rokrocznie, a bywało nawet kilka razy w roku, magistrat zleca „ograniczenie problemów związanych z dzikimi zwierzętami z terenu Szczecina” zewnętrznym firmom. To lukratywne kontrakty. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 30 sierpnia 2017 r.
Arleta Nalewajko
Fot. Fundacja Dzika Ostoja