Droga uchodźców prowadzi z Afryki do Europy. Oni maszerują w przeciwną stronę. W Berlinie w geście solidarności z ofiarami konfliktu w Syrii rozpoczął się "Marsz dla Aleppo", do którego w każdej chwili można się przyłączyć – choćby na kilka minut. Ci którzy to zrobili opowiadali w szczecińskim Teatrze Kana o motywacjach i przeżyciach jakie im towarzyszyły.
"Civil March for Aleppo" zmierza w kierunku tego syryjskiego miasta – miejsca zaciętych walk między rebeliantami a reżimowymi siłami prezydenta Baszara al-Asada. Inicjatorką akcji jest Anna Alboth, polska blogerka i podróżniczka z Berlina. Marsz przeszedł już przez Niemcy, Czechy, Austrię. Dalsza droga prowadzi przez Słowenię, Chorwację, Serbię, Macedonię i Grecję. Uczestnicy liczą się z tym, że mogą nie zostać wpuszczeni zarówno do Turcji, jak i do samej Syrii.
– Patrzymy na te wszystkie wojny i konflikty zbrojne i czujemy bezsilność, ale nic nie robimy. Bardzo podobała mi się ta idea, że bez wsparcia polityków i organizacji ludzie się zebrali i tysiącami osób poszli w marszu – stwierdziła jego uczestniczka i organizatorka spotkania w Kanie, Beata Zuzanna Borawska. – Wiedząc, że dzieją się tak okrutne rzeczy, czuję się za nie odpowiedzialna, jako obywatelka świata. To był impuls do spakowania plecaka.
To próba pokazania solidarności z Syryjczykami. Niektórzy dołączają dosłownie na kilka godzin lub też na weekend, po którym wracają do pracy. Trasa często liczy dziennie 20 km, ale na każdego zawsze czeka ciepły posiłek i gorąca herbata. Miejsce noclegów uzależnione jest od ludzi dobrej woli. Zdarzyło się, że okazała się nimi syryjska rodzina, która jak tylko mogła, ugościła uczestników marszu.
* * *
Spotkanie zakończył pokaz filmu „Moja ucieczka”, którego podstawę stanowią nagrania uchodźców. Przeprawę do Europy dokumentowali oni własnymi telefonami komórkowymi, pokazując tragizm tych wydarzeń. ©℗
PaS
Więcej w poniedziałkowym "Kurierze Szczecińskim", wydaniu cyfrowym i e-wydaniu z 30 stycznia 2017 roku.
Fot. arch.