Masowe wymieranie przed Kaskadą [GALERIA]

Happening grupy Extinction Rebellion, poświęcony kryzysowi klimatycznemu, odbył się przed wejściem do Kaskady. Fot. Dariusz Gorajski  

Happening grupy Extinction Rebellion, poświęcony kryzysowi klimatycznemu, odbył się we wtorkowe popołudnie przed wejściem do Galerii Kaskada od strony placu Żołnierza Polskiego. Aktywiści położyli się na chodniku, co miało symbolizować wszystkie gatunki fauny i flory, wymierające z powodu nieodpowiedzialnej działalności człowieka.

- Obecnie każdego dnia kończy się egzystencja około stu gatunków - mówił podczas wydarzenia jeden z organizatorów. - Jako Extinction Rebellion domagamy się rzetelnych informacji, ale przede wszystkim reformy gospodarki tak, aby zasoby Ziemi były wykorzystywane w zrównoważony sposób.

Na zgromadzenie przyszło kilkadziesiąt osób, głównie młodych. Trzymali transparenty z różnymi hasłami - zarówno żartobliwymi, jak i poważnymi. Jedno z nich głosiło, że "Ziemia nie umiera - Ziemia jest zabijana" a jedna z leżących trzymała napis "sąsiad zabił mnie za szklankę wody", co miało być odwołaniem do społecznych skutków zmian klimatu - według naukowców niedobory wody będą prowadzić do masowych migracji i zażartych konfliktów o tereny, gdzie jeszcze będą panować warunki do życia.

Wspomniany w przemówieniu postulat gospodarowania zasobami pojawił się w symbolicznym dniu. 29 lipca, czyli dzień przed demonstracją, wykorzystane zostały wszystkie zasoby naszej planety, które są w stanie odnowić się w ciągu roku. Przez pozostałe 155 dni populacja Ziemi żyje "na kredyt", a do odnowienia się zasobów, z których korzysta, potrzebne by było 1,75 Ziemi.

Organizatorzy happeningu przypomnieli też, że według naukowców w ciągu ostatnich kilku dekad Ziemia przeszła z epoki holocenu do epoki antropocenu - nazwanej tak, żeby podkreślić, że głównym czynnikiem mającym wpływ na zmiany na planecie jest człowiek. W związku z tym, głównym postulatem protestujących - tak jak i niemal wszystkich aktywistów środowiskowych na świecie - było podjęcie działań przez polityków. Wygłoszono apel do prezydenta Krzystka, aby - wzorem np. mera Londynu - ogłosił w mieście klimatyczny stan wyjątkowy, co mogłoby pobudzić świadomość mieszkańców i otworzyć nowe opcje działania.

Grupa Extinction Rebellion (w skrócie XR), zapoczątkowana w ubiegłym roku w Londynie i kilku innych miastach Wielkiej Brytanii, stosuje różne metody protestów, aby zwracać uwagę społeczeństwa na kryzysową sytuację klimatu Ziemi. Zaniepokojeni stanem klimatu szczecinianie postanowili stworzyć lokalną grupę, czerpiącą z metod i tradycji brytyjskiego wzorca. Wtorkowy happening był jednym z pierwszych wystąpień szczecińskiego XR."

Natan Pawłowski

Fot. Dariusz Gorajski