Wprawdzie już dawno wyprowadzili się w poszukiwaniu lepszego życia na Wyspy Brytyjskie, ale mieszkańcami Darłowa wstrząsnęła ich śmierć w poniedziałkowym (22 maja) zamachu terrorystycznym w Manchesterze.
Angelika i Marcin Klisowie to jedne z 22 ofiar ataku po koncercie amerykańskiej gwiazdy muzycznej Ariany Grande. Przed laty opuścili nadmorskie Darłowo, razem z dwiema córkami: 20-letnią dziś Aleksandrą i sześć lat młodszą Patrycją. Osiedli w mieście York, gdzie pan Marcin znalazł zatrudnienie jako taksówkarz w firmie przewozowej. Poza pracą był wielkim fanem muzyki rozrywkowej, o czym świadczy choćby zdjęcie z grupą Europe zamieszczone na rodzinnym FB. To zainteresowanie muzyką pop z żoną przenieśli na dzieci.
Aleksandra i Patrycja namówiły rodziców, żeby w miniony poniedziałek zawieźli je na wieczorny występ Ariany Grande w Anglii. Tak się stało. Dziewczęta weszły do Manchester Arena, a po koncercie miały spotkać się z mamą i tatą. Odtąd rodzina już się nie widziała w komplecie, bo po dorosłych pozostało jedynie zdjęcie ze spaceru po mieście. Angelika i Marcin Klisowie zostali zidentyfikowani wśród zabitych w ataku terrorystycznym przy wyjściu ze stadionu po koncercie.
Prokuratura Krajowa w Łodzi wszczęła postępowanie w sprawie zabójstwa pary pochodzącej z Darłowa oraz ciężkiego uszczerbku na zdrowiu kolejnego obywatela Polski. ©℗
(m)
Fot. PAP/EPA