Zygmunt Dziewguć zajął w poniedziałek fotel wiceprzewodniczącego sejmiku, a Witold Ruciński wrócił do zwykłych ław. Za nami personalne roszady i słowne potyczki.
Po tym jak Witold Ruciński zrezygnował z członkostwa w klubie PSL, ludowcy podjęli decyzję, że nie powinien dalej zasiadać w prezydium sejmiku. Ruciński sam jednak nie zrezygnował, więc we wtorek klub PSL złożył wniosek o jego odwołanie ze stanowiska wiceprzewodniczącego sejmiku.
- Nie złożyłem rezygnacji, bo nie uważam, że gdzieś uchybiłem swoim obowiązkom w pracy wiceprzewodniczącego – mówił we wtorek Witold Ruciński, który wraz z trzema innymi radnymi utworzył niedawno klub Zachodniopomorska Inicjatywa Samorządowa. I to właśnie ten klub po zmianach barw przez niektórych radnych miał dwóch wiceprzewodniczących – Witolda Rucińskiego oraz Adama Ostaszewskiego. W prezydium - dodajmy - zasiada także przewodnicząca Teresa Kalina (PO) oraz wiceprzewodniczący Kazimierz Drzazga (PiS).
Zanim na sesji sejmiku doszło do odwołania Rucińskiego, odbyła się dyskusja. - Klub powinien mieć swojego reprezentanta - stwierdził Andrzej Niedzielski, szef radnych PO. Jego słowa szybko skomentował Robert Grzywacz z klubu Samorządowiec. - Dziękuję za zaufanie, liczę, że nasz klub także załapie się na wiceprzewodniczącego – stwierdził Grzywacz z Samorządowca.
Jego klub choć powstał już jakiś czas temu, nie ma wiceprzewodniczącego sejmiku.
- Cieszy mnie podejście, które dziś zaprezentowała Platforma, bo kiedy zgłaszaliśmy nasz wniosek, zostaliśmy przegłosowani negatywnie – dodał radny Dariusz Wieczorek z z Samorządowca.
Mimo „pogodzenia się losem” jego klub zgłosił w miejsce odwołanego Witolda Rucińskiego – Roberta Grzywacza. Ale radny przegrał wybory w konkurencji z kandydatem PSL Zygmuntem Dziewguciem. W ten sposób ludowcy, którzy z PO współrządzą regionem, odzyskali fotel wiceprzewodniczącego.
Zgodnie z przepisami, w prezydium może być maksymalnie trzech wiceprzewodniczących.
(masz)
Fot. Robert Stachnik (arch.)