W czwartek (16 lutego) przed południem został wyciągnięty z wód Duńczycy jacht żaglowy „Down North”, który kilka dni wcześniej zatonął. Jednostka od kilku miesięcy cumowała w szczecińskiej marinie na Wyspie Grodzkiej, na północ od kładki.
Szkuner poszedł na dno Duńczycy w minioną sobotę późnym wieczorem. Pokład był pusty i nikt nie ucierpiał. W niedzielę przez kilka godzin strażacy zabezpieczali paliwo, które z jednostki wylewało się do wody.
Straż pożarna, policja i WOPR były obecne podczas czwartkowej akcji podnoszenia jachtu. Zatopiony szkuner został wydobyty za pomocą dźwigu pływającego „Lodbrok”, należącego do szczecińskiej spółki Marine Crane (ze szwedzkiej Marine Group). Dźwig ma dwa haki, na dużym może unosić konstrukcje ważące nawet 260 ton (a na małym – 30).
Masa jachtu „Down North” to ponad 35 ton. Długość jednostki – stalowego kadłuba wraz z bukszprytem – wynosi 23 m.
Szkuner podniesiono i wypompowano z niego wodę. Następnie sprawdzano, czy kadłub nie przecieka.
– Akcja trwała ponad dwie godziny, wszystko przebiegło zgodnie z planem – mówi Andrzej Tesarski, prezes Marine Crane. – Uczestniczyło w niej sześć osób z naszej firmy.
Przypomnijmy, że wcześniej – 30 maja 2015 r. – „Down North” zatonął na Zatoce Pomorskiej. Bezpośrednią przyczyną wypadku był podmuch wiatru o sile ok. 7 stopni w skali Beauforta. Cała 12-osobowa załoga opuściła wówczas jednostkę, ale jeden z jej członków zmarł na tratwie ratunkowej. Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich w raporcie końcowym dotyczącym tego zdarzenia podała, że szkuner był zbudowany sposobem gospodarczym w Kanadzie około 1980 r. Później dwukrotnie przeszedł przebudowę. „Down North” nie był poddany nadzorowi klasyfikacyjnemu ani w Kanadzie, ani w Polsce. Komisja doszła do wniosku, że po każdej modernizacji zmniejszała się stateczność jednostki. Według PKBWM, armator jachtu „Down North” nie powinien przystąpić do jego komercyjnej eksploatacji i dopuścić do wyjścia w morze.
Szkuner, po podniesieniu z dna zatoki, był remontowany na nabrzeżu Starówka w Szczecinie, obok Trasy Zamkowej. Od kilku miesięcy cumował w pobliskiej marinie.
(ek)
Fot. Robert Stachnik