Urozmaicają i wzbogacają śródmiejski pejzaż. Nie tylko pod względem dekoracyjnym, ale również funkcjonalnym. Nie tylko dodają uroku miejscom rekreacji oraz wypoczynku, ale także dają przyjemny oddech w czasie upałów: zwiększając wilgotność powietrza, skutecznie wytrącając zeń pył i kurz, a też obniżając temperaturę otoczenia. Dzięki fontannom miasta zyskują na atrakcyjności, również turystycznej. A w Szczecinie? Postanowiliśmy sprawdzić.
W tzw. alei fontann wodotryski działają od tygodni. Jednak w ich otoczeniu wypoczynek nie jest tak przyjemny, jak mogłoby się wydawać. Woda w nich śmierdzi, a dno basenów jest wyraźnie brudne. Fontanny lokowane w sąsiedztwie budynków użyteczności publicznej – jak w tym przypadku: przy szczecińskim magistracie – podkreślają rangę miejsca, dodając mu majestatyczności i wzniosłości. Pod warunkiem, że działają. W przeciwnym razie – efekt jest odwrotny od zamierzonego. Jak było w tym roku z „bartłomiejką”, wszyscy widzieli. Działa za to wodotrysk u zbiegu al. Wojska Polskiego i ul. Wawrzyniaka czy na pl. Zwycięstwa, przy kościele garnizonowym. Jest to jednak atrakcja wyłącznie dla wytrwałych. W otoczeniu panuje spory hałas, generowany przez wielopasmowe jezdnie i ruch tramwajowy.
Tradycyjnie – od lat – nie działają kolejne szczecińskie fontanny: niesławny i szpetny „labirynt”, kosztowny wodotrysk na deptaku Bogusława i „kotwica” na pl. Tobruckim... i niestety... nadal nie jest czynna najbardziej charakterystyczna i reprezentacyjna szczecińska fontanna – przy Wałach Chrobrego.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 29 czerwca 2017 r.
Arleta Nalewajko
Fot. Mirosław Winconek