Narodowy Fundusz Zdrowia podjął decyzję, że wszyscy kuracjusze mają opuścić uzdrowiska i wrócić do domu, nie czekając do końca turnusu rehabilitacyjnego. W zachodniopomorskich sanatoriach w ostatnich dniach pracowano, żeby obiekty pozostały puste. Pacjenci wracają do domów.
Przypomnijmy, że kilka dni temu marszałek Olgierd Geblewicz zaapelował do ministra zdrowia o pilne wygaszenie trwających turnusów w polskich uzdrowiskach. Według wcześniejszego rozporządzenia, pacjenci, którzy rozpoczęli leczenie uzdrowiskowe przed 14 marca 2020 roku, mogli kontynuować leczenie do czasu przewidzianego programem turnusu. Ale to się zmieniło, ostatnie decyzje zmuszają pacjentów do powrotów do domu. Sanatoria i uzdrowiska do odwołania mają zostać zamknięte. Jak to wygląda w praktyce?
– We wtorek (24 marca) ostatni pacjenci opuszczali nasze obiekty – mówi „Kurierowi” Dariusz Śliwiński, prezes Uzdrowiska Świnoujście. – Organizowaliśmy samochody, prowiant. W PKP nie było możliwości przebukowania biletów, więc dokonano zakupu nowych. Trasa do domu musi być jak najkrótsza i ma mieć jak najmniej przesiadek. Część naszych pacjentów już pojechała, a część opuszcza obiekt. Niektórzy są dowożeni do Szczecina, skąd pociągami udadzą się do domów.
Obiekty pustoszeją. Fizjoterapeuci pozostają w domach, ale do dyspozycji. W ośrodkach i restauracjach pracownicy zajęli się zabezpieczeniem żywności.
– Pozostajemy do dyspozycji wojewody. Należy pamiętać, że dysponujemy kadrą medyczną. To, w jaki sposób będą utrzymywani nasi pracownicy, zależy od decyzji podjętych przez rząd. U nas nie przewiduje się w każdym razie redukcji zatrudnienia – dodaje nasz rozmówca. ©℗
Tekst i fot. BaT