Dziś ostatni dzień, kiedy można skorzystać z usług fryzjera, kosmetyczki, czy manicurzystki - do 9 kwietnia, w związku z obostrzeniami te usługi będą niemożliwe. Stąd najczęściej zadawane w mediach społecznościowych pytanie: kto ma jeszcze wolne miejsce na paznokcie, u kogo "na już" przytnę włosy.
Kto nie zaplanował wizyty u mistrza nożyczek, dziś już nie skorzysta z usługi. W salonie fryzjerskim Kosmyk przy al. Wyzwolenia ruch ogromny.
- Od czwartku mamy mnóstwo zapisów, głównie na strzyżenie - mówi Pani Jola, fryzjerka z "Kosmyka". - Przeciętnie dziennie umawiamy do czterech- pięciu klientek, wczoraj każda z nas - a pracujemy we trzy na jednej zmianie - obsłużyła prawie dwa razy tyle pań. Głównie chciały ostrzyc włosy, ale także ufarbować się jeszcze przed świętami.
Podobnie tłoczno jest na dziale męskim.
- Większość panów nie planowała jeszcze wizyty, odkładali strzyżenie na dni przed samą Wielkanocą, ale wieść, że mamy znów lockdown spowodowała, że drzwi się nie zamykają - mówi pan Dominik, fryzjer z działu męskiego.
Fryzjerzy z "Kosmyka" są optymistami i liczą, że po 9 kwietnia wrócą do normalnej pracy, choć zamknięcie zakładu w okresie przedświątecznym, kiedy zawsze jest większy zarobek, to duża strata finansowa.
(kel)