Brytyjska firma RCB sp. z o.o. z siedzibą w Policach złożyła w stepnickim magistracie wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy i środowiskowych uwarunkowaniach dla inwestycji, która niepokoi część mieszkańców. Chodzi o projekt budowy zakładu przetwórstwa sadzy, który miałby powstać w Stepnicy, nad Zalewem Szczecińskim, niespełna 500 metrów od plaży. Burmistrz Stepnicy tymczasem uspokaja: żadnej decyzji w tej sprawie nie ma. Zanim inwestor uzyska jakąkolwiek decyzję – zgodnie z prawem – będzie musiał przedstawić właściwe opinie instytucji odpowiedzialnych za środowisko i – co najważniejsze – przygotować raport o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko naturalne.
Niektórzy mieszkańcy Stepnicy zaniepokojeni są nie tylko tym, że inwestor planuje uruchomienie zakładu przetwórstwa sadzy, który – ich zdaniem – może być źródłem toksycznych emisji, ale także faktem, że spółka ta powiązana jest z firmą Euroeco Fuels Poland. Ten drugi podmiot na terenie szczecińskiego portu ma zakład recyklingu opon samochodowych, z których wytwarza komponent do paliw. Mieszkańcy twierdzą, że podobny zakład w Stepnicy, w miejscowości turystycznej, w pobliżu plaży to projekt nie do przyjęcia i że inwestor powinien zmienić lokalizację dla swojego przedsięwzięcia.
– Gmina ma obowiązek przyjęcia wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji – powiedział Andrzej Wyganowski, burmistrz Stepnicy. – Jednak, żeby taką decyzję wydać, musimy mieć opinie sanepidu, PGW Wód Polskich i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie. Z tego co mi wiadomo, to RDOŚ postawiła przed inwestorem wymóg przygotowania raportu o oddziaływaniu inwestycji na środowisko naturalne. Raport ten wykonany zostanie co prawda na zlecenie inwestora, będzie on jednak podlegał weryfikacji właściwych instytucji. Nie ma więc mowy, że coś zostanie zrobione niezgodnie z procedurami.
Jak zauważa burmistrz, sprawa planowanej inwestycji była jednym z tematów kampanii wyborczej w Stepnicy. Podkreśla, że pojawiło się w tej sprawie nie tylko dużo nieporozumień, ale i zwykłych kłamstw. Burmistrz zaprzeczył, jakoby „wyraził jakiekolwiek zgody na inwestycję”. – Trwa typowa procedura, a żadnych decyzji nie ma. Z mojej wiedzy wynika, że inwestor nie jest jeszcze nawet właścicielem działki, na której miałby stanąć zakład. Niestety polskie prawo jest takie, że każdy może złożyć wniosek o wydanie warunków zabudowy dla działki, która nie jest jego własnością, a nawet bez zgody właściciela. W tym jednak przypadku, z tego co mi wiadomo, inwestor porozumiał się z niemieckim właścicielem działki – dodał.
Tymczasem – jak się okazuje – firma RCB otrzymała już opinię w sprawie planowanej inwestycji z PGW Wody Polskie. Konkluzja opinii jest taka, że w przypadku planowanego przedsięwzięcia „nie istnieje konieczność przeprowadzenia oceny oddziaływania inwestycji na środowisko”. Przed przedsiębiorcą postawiono jednak „warunki realizacji przedsięwzięcia chroniące środowisko wodno-gruntowe”. Poza typowymi wymogami dla każdej inwestycji są tam jednak i bardziej specyficzne: „Na terenie zakładu powinny być substancje do ewentualnego neutralizowania wycieków z maszyn i urządzeń. (…) W miejsca przeznaczone do składowania substancji podatnych na przenikanie do gleby należy położyć materiały izolacyjne. W przypadku wycieku substancji ropopochodnych należy zastosować sorbent lub płyn do neutralizacji cieczy ropopochodnych, a zanieczyszczony materiał przekazać do unieszkodliwienia”.
Powyższa opinia, mimo warunków jej realizacji, jest właściwie pierwszą pozytywną opinią dla inwestora. Czy mieszkańcy mają powody do niepokoju?
Zdaniem inwestora – nie. Inwestor zapewnia, także władze gminy, że przedsięwzięcie nie będzie szkodliwe dla środowiska i ludzi.
Ale niepokój mieszkańców budzi – jak już wspomniałem – także fakt powiązania RCB z firmą Euroeco Fuels Poland, działającą na terenie szczecińskiego portu. Wiceprezesem zarządu tej pierwszej spółki jest aktualny prezes drugiej – David Robert Harper. Na efekty uboczne produkcji, w tym głównie fetor, skarżą się w Szczecinie okoliczni mieszkańcy. Z drugiej jednak strony służby środowiskowe podległe marszałkowi województwa uznały, że działająca w szczecińskim porcie firma spełnia wymogi środowiskowe, dzięki czemu brytyjskie przedsiębiorstwo może nadal działać.
Lidia Daszkiewicz, która aktywnie działa w mediach społecznościowych, uważa, że nie dość, że wybrano najgorszą z możliwych lokalizacji, niemal w środku turystycznej miejscowości, to jeszcze w mieście, w którym nie ma odpowiedniej infrastruktury, by mógł działać taki zakład, jaki planują Brytyjczycy.
– Przetwórnia ma zużywać na przykład około 120 m sześc. wody na dobę, a tymczasem my, zwykli mieszkańcy, mamy przerwy w dostawie wody – dodaje. ©℗
R.K. CIEPLIŃSKI
Fot. Mirosław KWIATKOWSKI