Dobrowo to dość duża wieś położona na terenie gminy Tychowo. Mieszka w niej 270 rodzin. Jest tam kościół, są sklepy, zakłady usługowe i szkoła, w której przez ostatnich 16 lat pracowała „nietypowa” księgowa. Wynagrodzenie z pracy na etacie traktowała bowiem jedynie jako drobny dodatek do swoich dochodów. Te zaś były niebotyczne.
Kobieta przez całe lata kradła szkolne pieniądze, przelewając je z trzech rachunków placówki na własne konto bankowe. Na przelewach wpisywała fikcyjne tytuły należności, fałszując przy okazji dowody księgowe. Faktycznie nie było jakichkolwiek podstaw do pobierania przez nią szkolnych pieniędzy.
Na trop oszustwa wpadł burmistrz Tychowa Robert Falana, któremu dziwne wydawały się duże wydatki szkoły. To on zlecił w październiku ubiegłego roku kontrolę w placówce. Okazało się, że w ciągu jednego tylko roku ze szkolnej kasy metodą „na przelew” wyparowało 250 tys. zł! O przestępstwie zawiadomiona została Prokuratura Rejonowa w Białogardzie. Niezależnie od tego burmistrz zlecił kontrolę finansów szkoły za ostatnie 15 lat jej funkcjonowania.
Gdy podsumowano audyt, włodarz długo przecierał oczy ze zdumienia. Okazało się, że księgowa od początku swojej pracy w placówce ukradła 2,9 mln zł!!! Kontrolujący w konkluzji swojego raportu napisali, że „dowodem oszustw i nierzetelności ewidencji rachunkowej są wszystkie sytuacje przelewów bankowych z trzech kont szkoły na rachunek prywatny”. W tej sytuacji Robert Falana uzupełnił złożone wcześniej w prokuraturze zawiadomienie. Księgowa oczywiście straciła pracę. Ze stanowiska usunięta także została dyrektorka placówki, która – nie wiedzieć dlaczego – nie zauważała nieprawidłowości.
Kwota, jaką przywłaszczyła sobie księgowa przez wszystkie lata swojej pracy, to w sumie niemal dwuletni budżet placówki. Złodziejka przeprowadziła kilkaset bezpodstawnych operacji finansowych. Poza przelewami były to wypłaty gotówki w Banku Spółdzielczym, w którym szkoła miała swoje rachunki. Wszystkie wypłacane środki osobiście kwitowała księgowa. Pieniądze pochodziły między innymi z rachunku, na którym przechowywane były środki na żywienie uczniów. Księgowa złodziejka, wypłacając sobie pieniądze, „zarabiała” więcej niż burmistrz Tychowa. Przez lata swojej złodziejskiej działalności poza pensją wyciągała ze szkolnej kasy średnio 16 tys. zł miesięcznie. ©℗
(pw)