We wtorek (29 listopada) sztandary krokusowej rewolucji powiewały w Dobrej pod Nowogardem, by następnie zatoczyć koło i powrócić do Szczecina - tym razem na prawobrzeże do Miejskiego Ośrodka Socjoterapii nr 1 przy ul. Przylesie. A w środę ostatni akord kwiatowy tegorocznej edycji akcji wybrzmi - wszystko na to wskazuje - poza Szczecinem. W Dębnie.
W Dobrej spotkali się z nami seniorzy z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Wybór punktu nieprzypadkowy, bo pozostałości w postaci ruin po siedzibie rodu Dewitzów sprzed wieków, to najbardziej eksponowane miejsce miasteczka. Przyciąga wzrok wszystkich, którzy przez Dobrą tylko przejeżdżają autem lub odwiedzają swoich bliskich i znajomych.
W sadzeniu 2 tysięcy cebul krokusów na malowniczych zboczach wzniesienia z ruinami zamczyska na jego szczycie pomagali seniorom uczniowie pobliskiego gimnazujm. Silną grupę wsparcia stanowili też pracownicy lokalnej Administracji Mienia Komunalnego. Tempo seniorzy narzucili tak zawrotne, że ani się obejrzeli, a zaczęli dopytywać, czy to już wszystko. Byli gotowi sadzić jeszcze więcej. Z dwóch tysięcy cebul krokusów połowa to był prezent ze wspólnej puli naszej redakcji i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie.
- Zależy nam na estetyce naszego miasta. Ta wspaniała impreza połączyła pokolenia. I już dziś zapraszamy do sadzenia w przyszłym roku. Inicjatorką przedsięwzięcia była pani Maria Januszewska i uznaliśmy, że jej zapału nie można zmarnować, dlatego szybko od pomysłu przeszliśmy do czynu - podkreślał Piotr Hebda, burmistrz gminy Dobra, która dołożyła także swoją finansową cegiełkę do zakupu cebulek.
Pani Maria Januszewska, osoba wyjątkowo skromna, choć wszyscy mówili o niej jako o matce chrzestnej krokusowego pospolitego ruszenia w Dobrej, wolała pozostać jednak w cieniu. Skupiła się na wyzwaniu. Werwy i pogody ducha seniorom mogli tylko pozazdrościć gimnazjaliści. Uczniowie z klas I i II, których grupka pod opieką Renaty Siegień, nauczycielki języka polskiego, dotarła na stoki zamkowego wzgórza dokładnie w momencie, gdy ci pierwszy szeroką ławą wspinali się już po nich dziarsko z krokuśnikami do robienia dołków i z cebulami kwiatów wiosny w dłoniach. A na finał w samo południe było wielkie ognisko z przekąską na gorąco z udziałem kilkudziesięciu osób.
Wczesnym popołudniem we wtorek do obsadzania krokusami swego otoczenia włączyli się wychowankowie Miejskiego Ośrodka Socjoterapii nr 1 przy ul. Przylesie. Pod czujnym okiem Artura Ręczyńskiego, nauczyciela przyrody, na zieleńcach przed gmachem placówki otoczonej lasem wiosną rozkwitnie tysiąc krokusów, jakie zakupione zostały z osobnej puli środków przeznaczonych na wsparcie akcji z budżetu miasta. ©℗
(MIR)
Fot. Mirosław WINCONEK